poniedziałek, 26 maja 2014

Mama


 Kwiaty dla wszystkim Mam, zwłaszcza mojej, najlepszej na całym świecie. 

"Bóg nie mógł być wszędzie, dlatego stworzył matki."


 Mama 

"Najtrudniejszy zawód świata.
 Jestem mamą.
 To sprawia,że jestem zarówno budzikiem, kucharką , sprzątaczką,kelnerką, lekarzem,nianią, pielęgniarką, stróżem, fotografem, doradcą , organizatorką przyjęć, studentką, osobistym asystentem, księgową,pocieszycielką, nigdy nie mam urlopu, wolnych dni. Pracuję dzień i noc. Jestem na dyżurze całą dobę do końca mojego życia. Dzięki temu wiem, że nie istnieje bardziej odpowiedzialne i satysfakcjonujące zajęcie niż wychowanie własnego dziecka na dobrego człowieka."

sentencje znalazłam w internecie

sobota, 24 maja 2014

Dziewczynka z koszyczkiem


Od pierwszego zdania chcę podziękować za wsparcie z waszej strony, jak to dobrze przekonać się o tym, że są jeszcze ludzie . Dziękuję za wiele ciepłych słów skierowanych w moją stronę, jestem podbudowana, spojrzałam świeższym okiem na swój blog i działanie skierowałam na jego ulepszanie. Właściwie to chyba złe określenie, zachciało mi się troszkę pozmieniać, musiałam. To tak jak z fryzjerem, gdy obrosnę i straszę ludzi idę do niego , zmieniam fryzurę , kolor włosów i od razu czuję się o niebo lepiej, te odwiedziny dodają skrzydeł. Tak i na blogu, muszę co jakiś czas coś zmienić, aby chciało mi się tu przebywać.Chyba to nic nowego? większość dziewczątek tak ma, i to niezależnie w jakim wieku są owe dziewczątka. Zaczynam .
Ukończyłam  kolorowy hafcik .
Przedstawiam " Dziewczynkę z koszyczkiem."


Haft ten chciałam już wieki temu wyszyć, może jeszcze w tamtym stuleciu?


 Wzór pochodzi z mojej ulubionej Mirabilii. Tytuł oryginalny brzmi " Gathering Eggs", a autorką wzoru jest Nora Corbett.


 Uwielbiam wyszywać wieloma kolorami , tutaj użyłam 45 kolorów muliny DMC, do tego parę koralików i uroczy obrazek gotowy. Nie wiadomo kiedy oprawię, więc dzisiaj debiut nie do końca udany. 


 Życzę miłej niedzieli, pozdrawiam cieplutko. 

wtorek, 20 maja 2014

Placuszki z sosem rabarbarowym


Ale mnie tu długo nie było.
 Czas ma to do siebie, że płynie i nie zwraca uwagi na nasze protesty, czasami mam wrażenie, że przyspiesza specjalnie , na złość. Chwilę mnie nie było w świecie blogowym, a to nie miałam czasu bo coś tam robiłam, a to byłam na różnych majowych imprezkach, a tak naprawdę to się w pewnym momencie bardzo zraziłam do blogowania. Nie będę wchodzić w szczegóły, musiałam się jednak zastanowić, czy dalej chcę prowadzić moją stronkę. Zakładałam ją spontanicznie, pisałam na początku spontanicznie , nie bacząc kto to będzie czytał i wtedy mnie to bawił
 o. Potem pisałam z przyzwyczajenia , bardziej ostrożnie, bo nie wiedziałam do końca kto mnie czyta. Wydawało mi się, że takie robótkowe blogi poszukują tylko ci, którzy też coś tam klecą i chcieliby się wymienić doświadczeniem, lub czerpać inspiracje. Ale jak się okazuje tak nie jest. A na dodatek nie można wszystkich mierzyć swoją miarką, nie wszyscy mają poczucie humoru. Mały przykład ; wyznanie moje w którymś tam poście , stwierdzające, że wierzę w elfy potraktowano dosłownie i wyszłam na wariatkę. Bo jak pani po pięćdziesiątce może twierdzić że wierzy w elfy? W pewnym sensie to metafora , która obrazuje stan mojej duszy, ale jak to wytłumaczyć mojej znajomej u której jest biało i czarno, wypada lub nie wypada itp. Zostałam więc starszą panią, która ma kuku na muniu bo wierzy w elfy. A właściwie to co? nie można?
 Jak okazało się, że podczytuje mnie sporo znajomych, ręce mi opadły i  stłamsiłam się sama w sobie, jakby mnie krępowała obecność gapiów, właściwie nie potrafię powiedzieć dlaczego przestałam pisać. Wklejałam sobie tylko zdjęcia swoich prac i tak to odeszłam daleko od tego czym miał być ten blog dla mnie, od pierwotnej formy. Przemyślałam sobie trochę i wiecie co ..........wrzucam na luz .....i tu będzie troszkę nieładne słownictwo, kto wrażliwy niech nie czyta .........wrzucam na luz, jestem jak gołąb, sram na wszystko. Będę sobie pisać i robić na moim blogu co zechcę wg. mojego uznania. Jedynie wyrzuciłam z zakładek moje najbliższe mi osoby, aby utrudnić rozpoznawalność ich i mnie. 
Oby.........


Zaczynam więc od placuszków, którymi zachwyciłam się czytając blog Agaty. Przyznaję , są cudowne, lekkie i apetyczne, na pewno zagoszczą w mojej kuchni na stałe. Moje pierwsze są z rabarbarem, ale zaczyna się sezon owocowy , więc będę je robić częściej, tym bardziej że smaży się je bez tłuszczu. Polecam.



Pancakes - placuszki (15-20 placków):

 400 g jogurtu naturalnego 
 2 duże jajka
 2 łyżeczki cukru waniliowego
 3 łyżki cukru
 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia (albo 1 łyżeczka sody oczyszczonej)
 150 g mąki pszennej 
 50 ml oleju rzepakowego

 Jogurt zmiksuj z jajkami, olejem i cukrem. Mąkę przesiej z proszkiem do pieczenia i dodaj do płynnych składników. Zmiksuj na gładko i smaż niewielkie placuszki na suchej patelni na średnim ogniu przez około 2 minuty na stronę. 



Frużelina z rabarbaru:
(sos rabarbarowy)

 250 g rabarbaru obranego z łyka
 50 g cukru 
 100 ml wody
 1 łyżka żelatyny + 2 łyżki wody
 1 łyżeczka mąki ziemniaczanej + 1 łyżka wody

 Rabarbar pokrój w centymetrowe plastry, wrzuć do rondelka i zasyp cukrem. Żelatynę zalej dwiema łyżkami wody i odstaw do napęcznienia. Kiedy rabarbar puści sok, wstaw go na kuchenkę, dolej wodę i gotuj do miękkości. Dodaj rozrobioną z wodą skrobię ziemniaczaną i gotuj jeszcze przez chwilę. Zdejmij z ognia i dodaj żelatynę, dokładnie rozmieszaj i przelej frużelinę do słoika. 

Przepis zaczerpnęłam z blogu Agata Gotuje




Pozdrawia was cieplutko, ta która wierzy w elfy, czy można w nie nie wierzyć gdy delektuje się coś tak dobrego?