niedziela, 11 listopada 2018

Był sobie kot


Był sobie kotek, który się zagubił, a może go ktoś wyrzucił? Błąkał się po okolicy,aż trafił do mojego ogrodu. Przymilał się jak umiał, był głodny, wychudzony, zaniedbany,wybrał nas bo wiedział, że tu dobrzy ludzie go przygarną i się nie pomylił. Przygarnęli, nakarmili, wypielęgnowali i pokochali.


Kotek też pokochał, odwdzięczał się jak tylko potrafił. Przymilny, garnął się do ludzi, dał się głaskać nawet obcym ludziom, którzy trafiali do jego domu.


Kotek został wykastrowany, dochodził do zdrowia przytulany przez domowników. Był wesołym kotkiem lubiącym się bawić, dorastał pełen radości.


Po pierwszym szczepieniu rozchorował się  na chorobę jelit. Przestał jeść i pić, marniał w oczach. Zawzięłam się, nie chciałam aby odszedł, przez dwa tygodnie karmiłam go na siłę strzykawką specjalnym preparatem.Wyzdrowiał.


Towarzyszył nam wszędzie, wychodził na ogród i baraszkował po drzewach, polował, wpadał do domu co jakiś czas meldując się głośnym miauczeniem ,potem biegł do swoich zajęć, czyli do polowania powiększając swój rewir coraz dalej, o sąsiadów (którzy go zaakceptowali), o stadninę koni, o łąki dookoła. Przyszedł wolny i my daliśmy mu wolność. Był szczęśliwym, wolnym kotkiem na wsi.


Zawsze, gdy byłam na ogrodzie towarzyszył mi przy wszystkich czynnościach, pilnował mnie nawet gdy wiązałam lawendę w altance, ale jak tylko wchodziłam do domu znikał, przynosząc mi w podarku mysz albo ryjówkę.


Poszerzył swój rewir o pole kukurydzy , które znajduje się po drugiej stronie ulicy, tam zaczął polować. Bałam się tej ulicy, jakbym coś przeczuwała. Ale kot jak to kot chodzi swoimi ścieżkami. I stało się nieszczęście.
Biegł do domu przez ulicę i potrąciło go auto naprzeciwko naszej bramy.Wybiegłam prosto z wanny, ubierając piżamy po drodze, ale już było za późno. Nie żył. 
Zabrałam jeszcze ciepłe ciałko z ulicy, wygłaskałam, płacząc razem z córcią pochowałam kotka w ogrodzie pod bzem.


Był sobie kot...............i już go nie ma.
 Był mi przyjacielem, a ja go zawiodłam, nie upilnowałam. Dałam mu wolność, a zabrałam  życie.
 Musiałam o nim napisać bo nie umiem sobie poradzić ze stratą. Ktoś powie .....przecież to tylko kot, ale dla mnie to był więcej niż kot. Dał mi dużo miłości i radości. Bardzo mi go brakuje.
Musiałam o nim napisać , bo choć tyle mogę mu jeszcze dać.

Tyle zwierząt ginie pod kołami naszych aut i wielu kierowców wcale się nad tym nie zastanawia. Jadąc do pracy ciągle widzę rozjechane jeże, lisy, sarny a nawet dziki, a wystarczy zwolnić, albo założyć w aucie odstraszacze.

Pozdrawiam.

17 komentarzy:

  1. Myślałam że wiem co napisać ale nie ma słów które by pomogły ukoić ból po stracie ale nie zgadzam się że dałaś mu wolność a zabrałaś życie mam 3 znajdy wyrzutki jak je nazywam choć to psy a właściwie suczki nie koty ale jedna kocha biegać po polach musi czuć wiatr. zabrałam ją od gospodarza wraz z innymi szczeniakami które wyrzucił ze stodoły na śmierć karmiłam pokazywałam co to dom jego odgłosy żeby nie zdziczały wszystkim znalazłam dom a jej nikt nie chciał została i choć drżę że wpadnie pod koła tym wariatom którzy pędzą bo widzą kawałek prostej drogi na mojej wsi to ją puszczam za furtkę bo patrzy na mnie tak że wiem że jest nieszczęśliwa zamknięta za ogrodzeniem .Próbowałam ją zatrzymać ale wole żeby wracała z tym błyskiem w oku i uśmichniętym pyszczkiem niż patrzyła smutnymi zrezygnowanymi oczami wiem że żaden inny go nie zastąpi ale może inny będzie potrzebował zaznać choć trochę miłości i mieć kogoś kto go pogłaska a nie przepędzi trzymajcie się kochani

    OdpowiedzUsuń
  2. Wcale nie dziwi nie Twój smutek po stracie kota. Zwierzaki stają się członkami rodziny. Gdy odchodzą - cierpimy. To naturalne. Bardzo przeżyłam śmierć Zuli, suczki, która mieszkała z nami 12 lat. Nie mniej odejście Gryzia, króliczka, który wywoływał uśmiech przez 8 lat.
    Ciepło pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapłacz
    Kiedy odejdzie,
    Jeśli cię serce zaboli,
    Że to o wiele za wcześnie
    Choć może i z Bożej woli.

    Zapłacz
    Bo dla płaczących
    Niebo bywa łaskawsze
    Lecz niech uwierzą wierzący,
    Że on nie odszedł na zawsze.

    Zapłacz
    Kiedy odejdzie,
    Uroń łzę jedną i drugą,
    I – przestań
    Nim słońce wzejdzie,
    Bo on nie odszedł na długo.

    Potem
    Rozglądnij się wkoło
    Ale nie w górę
    Patrz nisko
    I – może wystarczy zawołać,
    On może być już tu blisko…

    A jeśli ktoś mi zarzuci,
    Że świat widzę w krzywym lusterku,
    To ja powtórzę:
    On wróci
    Choć może i w innym futerku…

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne wspomnienie:). Jesteśmy egoistami i nie zwracamy uwagi na mniejszych i słabszych. Wiem, że Twój żal jest ogromny i wcale nie minie, ale wspominaj dobre chwile kiedy był z Wami. Mam kilka takich strat za sobą i jeszcze dalsze przede mną, ale warto dać dobry dom takim przyjaciołom, a gdy odejdą wspominać z miłością i czułością. Pozdrawiam serdecznie:). Małgosia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Płaczę..Miałam takiego samego...Nie mam słów po prostu,mam tyle łez,tak współczuję mocno..Ewa

    OdpowiedzUsuń
  6. Wzruszyłam się ogromnie, żal gdy odchodzi zwierzę, które jest jak członek rodziny. Aż nie wiem co napisać... Współczuję, ale nie zgadzam się że zabrałaś mu życie, dałaś mu wiele dobra.

    OdpowiedzUsuń
  7. Współczuję ogromnie bo wiem co oznacza taka strata.
    Teraz jest rozpacz i ból ale za jakiś czas pozostaną wspomnienia i zdjęcia:)
    Ja po swojej Balbinie nie mam ani jednego zdjęcia , pozostała mi tylko schowana głęboko w szafie klisza ze zdjęcia rentgenowskiego....jedyna pamiątka po mojej kotce też uratowanej zabiedzonej istotce. Teraz mam dwa koty i z przerażeniem myślę, że za parę lat nadejdzie starość, choroby i nieuniknione rozstanie.
    Niestety ale realia życia są takie, że zwierzęciu nie wolno dawać za dużo wolności. Nie należy myśleć, że je krzywdzimy w ten sposób.
    ściskam Cię serdecznie
    Małgosia

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo mi przykro, rozumiem Twoją rozpacz.

    OdpowiedzUsuń
  9. Przykro mi... jeśli by ktoś powiedział, że "to tylko kot" to nie rozumie relacji i przywiązaniem między człowiekiem a zwierzęciem.

    OdpowiedzUsuń
  10. Współczuję,też mam za sobą taką stratę i do dziś nie mogę go odżałować.

    OdpowiedzUsuń
  11. Dziękuję bardzo za wsparcie i za piękny wiersz.

    OdpowiedzUsuń
  12. Łzy mi pociekły, bo napisałaś tak pięknie i tak od serca, że ja również czuję Twoją stratę. Mam takie same lęki jak Ty miałaś, kiedy słyszę zwariowanych kierowców za płotem. Nasza Plameczka wróciła niedawno z zakrwawionym pyszczkiem, połamanymi zębami. Była operacja, teraz jest już w miarę, ale jeszcze jedzenie sprawia jej kłopot. Daliśmy jej pełną swobodę, biega po osiedlu, a ja ciągle spoglądam na drzwi tarasowe czy już przybiegła. Trzymaj się kochana.

    OdpowiedzUsuń
  13. Osobiście nie jestem zwolenniczką dawania kotom całkowitej swobody, ale to z całkowicie egoistycznych pobudek; ciągle umierałabym ze strachu, że coś się stanie. Wiem jednak, że są różne koty i niektóre z nich potrzebują wolności. Współczuję Ci serdecznie, sama straciłam już niejedno ukochane zwierzę i rozumiem, co czujesz. Nie musisz się tłumaczyć ze swoich uczuć, bo są piękne i wartościowe. A ktoś, kto mówi: "to tylko kot", nie szanuje ani zwierząt, ani przede wszystkim uczuć osób, które je straciły.

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie czytam innych, bo piszę z autopsji.
    Koty myślą, że są szybsze od światła.
    Biorąc je możemy zniewolić lub dać wolność.
    Jedyna kotka, którą znam na wolności i w domu, mieszka u moich przyjaciół już 13 lat. Jak widać Bóg nad nią czuwa, a może ulica nie jest zbyt ruchliwa.
    Ja się rozstałam z dwoma w ciągu 1,5 roku. Do dzisiaj patrzą na mnie przy komputerze choć minęło prawie 9 lat. Jednak teraz wiem, że jedynym ratunkiem ma nasz ból, było przygarnięcie następnej zbłąkanej duszy.
    Nasz pierwszy Miau, był bardzo podobny. Przypomniałaś mi o nim. Był jak każdy z kolejnych członkiem rodziny.

    OdpowiedzUsuń
  15. Jeszcze raz bardzo dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  16. Współczuję.... Piękny był .Nasz Gacuś , którego pożegnaliśmy prawie dwa lata temu był podobny do Twojego - ciągle za nim tęsknię, miał wspaniałą naturę - zawsze pozostanie w naszych sercach i u Ciebie tak będzie i znajdzie się kiedyś kolejny kotek . Początkowo za strachu i trudnych wspomnień będziesz bala się go przygarnąć, ale napewno pokochasz go , bo kotki są cudowne !!! W naszym domu zamieszkały kolejne dwa urwisy i za każdym razem martwię się o nie gdy za długo są poza domem , ale wiem , że szczęśliwej Twoj kotek też był szczęściarzem, bo miał cudowny dom ! Ślę Ci serdeczne uściski:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Witaj, dotarłam tutaj szukając firanki dzierganej i tak doszłam do wpisu o kocie. Nie zabrałaś mu życia, kot zawsze chodzi swoimi drogami, nie mogłaś go upilnować. Zamknięty w domu zmarniałby. Mam kotkę sterylizowaną, tak samo burą, chodzi gdzie chce i kilka lat temu została postrzelona i trochę śrutu jej w ciele zostało. Od tego czasu stara się być blisko domu. Wiesz jest tyle kotów w schroniskach , weź następnego, szkoda żeby tam marniał. Pozdrawiam. Anna

    OdpowiedzUsuń