środa, 14 sierpnia 2013

Komiksowa poduszka


Pewnego razu poszwędałam się do mojej ulubionej "szmaciarni" z nadzieja że może coś ciekawego upoluję , czasami jakiś hafcik się trafi , albo kupon ciekawego materiału. No i się nie zawiodłam; znalazłam pomarańczowy materiał w białe chmurki ze scenkami rodzajowymi i dwie białe poszeweczki ; jedna z hafcikiem a druga czysta z hafcikowymi brzegami . Pomysł narodził się natychmiast i jak tylko wyprałam i wykrochmaliłam szmatki zabrałam się do dzieła. 


 Pomarańcz do niczego mi nie pasował , ale scenki rodzajowe świetne, więc powycinałam niektóre, wybierając tą samą tematykę. Na kupioną czystą poszeweczkę naszyłam chmurki. 


Od kuchni to wygląda tak. 
Wycięte chmurki nakleiłam na flizelinę. Potem powycinałam większe chmurki z białego płócienka, przyfastrygowałam do mniejszych chmurek. Na maszynie, stopką do haftu przyszyłam esami dwie warstwy. Przyczepiłam do poszewki i jeszcze raz przyszyłam na gotowa poszewkę. 


Super zabawa , przećwiczyłam szycie stopką do haftu i w krótkim czasie pomysł zrealizowany . Tak to jedna wizyta w "butiku" dała mi następne dwie podusie. 

A to scenki komiksowe z epoki empire w zbliżeniu. 



Tłumaczenie w translatorze rozbroiło mnie totalnie, a szkoda, bo chciałabym go umieścić pod obrazkami. 
 Może ktoś się pokusi przetłumaczyć? 

niedziela, 11 sierpnia 2013

Elizabeth i róża


Lato tak szybko ucieka, aż żal patrzeć na spadające kartki kalendarza. Sennie spędzam ten czas, tak postanowiłam. 
Wystarczą mi stresujące dyżury, mobbing w pracy który nasila się z każdym miesiącem, coraz więcej nakazów, zakazów, obowiązków, czepialstwa o pierdołki, zaczynam mieć wstręt do pracy. Mam wrażenie że powoli stajemy się białymi murzynami. Ale o tym nie chcę pisać więcej.

 Są jeszcze dni wolne od pracy, które mogę spędzić według mojego widzimisię, odpuściłam sobie więc trochę i mam zamiar tak jeszcze się pobujać . Tyle piękna dookoła, można się w nim zanurzyć i zapomnieć że człowiek człowiekowi wilkiem.

 Elizabeth stała się moją towarzyszką na wakacje , poświęcam jej sporo czasu, jest moją odtrutką. Więc czas na następną odsłonę i może wydawać się że niewiele zmieniło się od poprzedniej, ale to nieprawda, wierzcie mi że sporo krzyżyków postawiłam na płótnie. A że jeszcze troszkę letnich dni przed nami , mniemam że ją ukończę niedługo. 

Szkoda czasu na smuteczki, kiedy kwitną róże.



Wiolu z Poznania jeśli mnie czytasz to proszę podaj mi swój adres poczty , nie mogę ci odpowiedzieć i pewnie czujesz się zignorowana. Pozdrawiam cieplutko.

czwartek, 8 sierpnia 2013

Koszula w stylu folk



Upały dały mi się we znaki, nic mi się nie chce , nawet myśleć ciężko a co dopiero zabrać się za jakąś robotę. Może i dobrze, leń mnie ogarnął i dobrze mi z tym. Z robótkami poczekam , spadnie temperatura to mnie odblokuje. A tymczasem zaległości, uszyłam , a właściwie przerobiłam koszulę syna na jego prośbę, taką w stylu folk. Z zielonymi akcentami,  tak jak ta chusta zielona fruwająca na wietrze podczas sesji zdjęciowej moich dzieci.

czwartek, 1 sierpnia 2013

Serce Biesów i Czadów


Poczułam zew, Biesy i Czady wezwały mnie na ucztę, na której serwuje się zielone trawy ubrane w fioletowe dzwonki i żółte łany, posypane kruszonką ze skał, polukrowane ciszą i wiatrem. Mniam, uczta wyśmienita. 
A że nie jestem egoistką to zabiorę was w trasę na której to wszystko będzie można spróbować .

Muczne schowane w lasach ,widoczne z Bukowego Berda

Wędrówkę zaczęliśmy w małej miejscowości , otulonej w zieleń bukowych lasów, 10 km od głównej drogi Ustrzyki Dolne - Ustrzyki Górne, skręcając w Stuposianach w lewo dojechaliśmy do Mucznego. Po drodze mijając zagrodę Żubrów, podjechaliśmy pod Hotel Muczne gdzie zostawiliśmy auto.

I troszkę historii;
Przed drugą wojną światową Muczne było przysiółkiem Dźwiniacza Górnego. W 1944 oddział UPA zamordował 70 osób narodowości polskiej, a ostatecznie po zniszczeniach wojennych nie pozostał żaden dom.W roku 1972 w Mucznem powstała osada dla pracowników leśnych .
W 1975 r. lasy tzw. Bieszczadzkiego Worka aż po Sianki przejął Urząd Rady Ministrów. W Mucznem urządzono ośrodek myśliwski dla członków rządu i gości dewizowych - dwupiętrowy hotel i kilka drewnianych willi, wokół zainstalowano elektryczne oświetlenie. Wybudowano szosę ze Stuposian do Mucznego i dalej w głąb Worka z licznymi odgałęzieniami. Teren był całkowicie zamknięty dla turystów.Ośrodkiem zarządzał płk. Kazimierz Doskoczyński, zwany przez niektórych "wielkim łowczym PRL". Podobno to od jego imienia zmieniono nazwę Mucznego na Kazimierzowo (obowiązywała w latach 1977-81). Przyjeżdżali na huczne polowania władcy PRL-u i ich goście z zagranicy. Były premier Piotr Jaroszewicz ustrzelił tu niedźwiedzia, który jest dziś eksponatem w muzeum Bieszczadzkiego Parku Narodowego w Ustrzykach Dolnych. Bywał tu Edward Gierek, Josip Broz Tito i brat szacha Iranu, książę Abdul Reza Pahlawi. W 1981 r. pod naciskiem "Solidarności Bieszczadzkiej" obszar Mucznego przekazano z powrotem służbie leśnej.

 Obecnie Muczne to malownicza osada z Hotelem , Siedliskiem Carpathia gdzie można zanocować i zjeść bo mieści się tam również Karczma, i kilka innych domów. Idealne miejsce wypadowe na Bukowe Berdo. Jeden szkopuł, nie kursują do Mucznego żadne autobusy ani busy.
Wychodzimy na żółty szlak( 1h i 15 min.) ,który aż do samej Połoniny Dźwinieckiej ciągnie się przez bukowy las. Wychodzimy na Połoninę i dochodzimy do przełączki gdzie szlak żółty łączy się z niebieskim, biegnącym z Widełek.  Z tego miejsca rozciąga się niesamowity widok na Panoramę Bieszczad. Siadamy i kontemplujemy widok na Caryńską i Połoninę Wetlińską popijając kawkę z termosu.


 Jeszcze czeka nas przyjemny spacer wzdłuż grzbietu Bukowego Berda ( około 45 min do szczytu 1313 m n.p.m), bardzo widokowy szlak - uważany przez wielu za najpiękniejszy szlak bieszczadzki i ja się z tą opinią zgadzam . Widok oszałamia, wiatr, cisza i w zasięgu wzroku nie zobaczymy ani jednego siedliska, ma się wrażenie że znaleźliśmy się pośrodku dziczy, tylko my i góry. To tu bije serce Bieszczad.
 Wychodnie skalne znajdujące się na trasie szlaku dodają piękna temu miejscu. Szczególnie ładnie prezentuje się ten odcinek, gdy idzie się w kierunku przeciwnym, tj. schodząc ze szczytu Bukowego Berda w stronę Widełek, ponieważ widać całą trasę znajdującą się poniżej wędrującego.Ja porównałam Bukowe Berdo do wielkiego jaszczura, który przycupnął wśród traw i tylko długi ogon wystaje nad nimi w postaci piaskowcowych skałek.


 Nigdzie w Bieszczadach nie ma tylu wychodnych piaskowca, które wyłaniają się z wysokich traw, te skałki są niezwykle efektowne, a chodzenie po nich widowiskowe. 


Idziemy wzdłuż skał, można podziwiać roślinki przycupnięte na skałach, naturalny ogród skalny, inspiracja gotowa, tylko przenieść do naszych ogrodów. 

  
 Przepiękne widoki, ciągnące się kilometrami jagodowiska i trawy , od czasu do czasu karłowata jarzębina podchodzi i zagląda na szlak.

  
To chyba ja, złapana jak z nosem przy ziemi wciągam zapach goździków górskich. 


Udało mi się złapać w kadr panoramę trzech bieszczadzkich szczytów; Bukowe Berdo, Krzemień i Tarnicę.


  Będąc na szczycie Bukowego Berda postanowiliśmy podejść jeszcze na Krzemień, spacer około pół godziny. Tutaj zjedliśmy śniadanie i z daleka pozdrowiliśmy Tarnicę.
Z Krzemienia można dojść na Tarnicę i zejść do Wołosatego, albo skręcić w lewo na Halicz. 


My wróciliśmy na Bukowe Berdo i wyruszyliśmy w drogę powrotną do Mucznego ,gdzie zostawiliśmy auto. W Karczmie zjedliśmy obiadek i tak posileni wróciliśmy do Przemyśla.


 Bukowe Berdo widoczne z Krzemienia. 

 Kocham Bieszczady i szkoda że nie mogę częściej robić wypadów w te góry. A przecież mam tak niedaleko. Tą , opisaną trasę pokonaliśmy w jeden dzień, rano o 7.00 wyjechaliśmy z Przemyśla a o godz.17.00 byłam z powrotem w domu.



Mam nadzieję, że pomogłam niezdecydowanym na podjęcie kroku w kierunku Biesów i Czadów. Kochani tu jeszcze nie ma kolejki na szlak, tu można znaleźć ciszę i radość z chodzenia po górach. To co się dzieje obecnie w Zakopanym mnie osobiście przeraża. Do Zakopca pojadę wtedy gdy się trochę rozluźni.

Pozdrawiam cieplutko.