sobota, 29 października 2011

Tajemnicza dama



Damy ............
to taka ucieczka w świat który już nie istnieje, daleki od rzeczywistości. Lubię wejść do niego kiedy doskwiera mi codzienność, doskwierają problemy które siadają jak garb na plecy i nie można się ich pozbyć. Wchodzę więc do świata wyobraźni przez haft, liczę krzyżyki i niecierpliwie czekam na to co wyłoni się na płótnie , maluję igłą i nitkami świat pełen koronek, kolorów, kwiatów i falbanek.
Damy..............
Chciałam znów do nich wrócić i przeszukiwałam internet w celu odnalezienia tej która poruszy mi serce, która pochłonie moje myśli ...............znalazłam po przeszło miesięcznym poszukiwaniu, jeszcze świeża , nie opatrzona i wpadłam.
Dama .................
na razie będzie tajemnicą.
Podpowiedź mieści się na miszmaszu, gdybyśmy z każdego obrazka coś uszczknęli to wyłoniłby się obraz właściwy, ogólnie starałam się oddać epokę w której żyła moja tajemnicza dama. Sama nie wiem czy zadowoli mnie czy rozczaruje, zobaczymy, w tej chwili żyjemy w wielkiej przyjaźni.

poniedziałek, 24 października 2011

Błękitne róże na chusteczniku





Przyszedł w końcu taki moment że otworzyłam swoją lakiernie i lakierują się prace rozpoczęte jeszcze w czerwcu i sierpniu, mam nadzieję że dotrzymam słowa danemu sobie i zejdą z taśmy robiąc miejsce bombkom, które nie mogą dłużej czekać.

Pierwszy ukończyłam chustecznik w błękitne róże dla mojej córci Klaudyny, motyw i kolor jak najbardziej należy do jej ulubionych. Dzisiaj razem z nią wyjechał do Krakowa i dołączy do niebieskiego albumu na biżuterię.



Na chusteczniku przykleiłam róże wydzierając z serwetki poszczególne elementy. Dół chustecznika malowany niebieską bejcą , potem nakładana pasta wybielająca i wytarta natychmiast tworząc piękny efekt. ( eksperyment robiony w Okunince). Całość lakierowana lakierem matowym Flugger 20. Dodałam koronkę, bardzo delikatną, tkaną jak pajęczynka, specjalnie kupioną podczas mojego wrześniowego pobytu w Krakowie.



Nie tylko Klaudyna lubi motyw niebieskiej róży, ja osobiście mam do niej słabość wielką, szkoda że nie mam gdzie niebieskości umieszczać w domu, bo róża niebieska gościłaby w moich pracach częściej.







wtorek, 18 października 2011

Filiżanka z bratkiem



Przyszła pora na ostatnią filiżankę, chyba powinna być pierwszą, bo bratki to na pożegnanie lata , a lato już dawno odeszło, trudno. Myślałam że będzie niepozorna a wyszła pełna pastelowych kolorów jak tęcza i na deser misterna serwetka. Tu się też kończy seria moich filiżanek i pora pomyśleć jak je oprawić, niby wiem, mam wizję ale nie wiem czy się uda..



Bratek to taki niepozorny kwiatek, pojedynczy jest taki malutki , taki biedny jak chowa się w trawce i boi się zadeptania. Jednak gdy zgromadzi się w grupę na spotkaniu ze swoimi braćmi uderza barwą i zaciekawia. Patrzymy co też ma nam do powiedzenia, pochylamy się z zainteresowaniem i wtedy dopiero doceniamy jego piękno, zauważamy jak bogate jest jego oblicze ile sobą wyraża. 



poniedziałek, 17 października 2011

James Browne - bajkowa kraina



Dzięki " Jesiennej dziewczynie" trafiłam na Jamesa Browne, ilustratora książek, malarza bajek, elfów i nie tylko, poznałam osobę która nie boi się odkrywać w sobie dziecka , sam o tym mówi "....jednym z celów mojego malowania jest to aby utrzymać dziecko w każdym z nas." Ja się z nim zgadzam , człowiek dorosły noszący w sobie coś z dziecka, umiejący patrzeć oczami dziecka, ma wielką wrażliwość, widzi więcej i daje z siebie innym to coś co jest tak nieuchwytne, dobroć.
Parę ilustracji Jamesa Browne przytaczam aby zachęcić do obejrzenia jego galerii Tutaj, może odfruniemy w świat fantazji gdy będziemy mieli dość rzeczywistości która nas otacza..







czwartek, 13 października 2011

Jesienna dziewczyna i babie lato



Jesienna zaduma
Nic nie mam, zdmuchnęła mnie ta jesień całkiem,
Nawet nie wiem jak tam sprawy za lasem,
rano wstaję, poemat chwalę. 
biorę się za słowo jak za chleb.

Rzeczywiście tak jak księżyc ludzie znają mnie tylko z jednej
jesiennej strony.

Nic nie mam tylko z daszkiem nieba zamyślony kaszkiet.
Nie zważam na mody byle jakie,
piszę wyłącznie, piszę wyłącznie,
uczuć starym drapakiem.

Rzeczywiście tak jak księżyc ludzie znają mnie tylko z jednej
jesiennej strony

wg piosenki Elżbiety Adamiak



"Jesienna dziewczyna", wpojona w liście, jej włosy wplątane  w las jesienny, taka rozmyta w Babim lecie, delikatna jak nić pajęczyny którą rozciągają małe pajączki po trawach, gałązkach i rozmarzona........chciałaby frunąć w świat , tak jak ta pajęczyna i nie może, stopami wrosła w ziemię, w suche, kolorowe liście pokryte kropelkami rosy.



Taka właśnie jest moja dziewczyna na obrazie i nie tylko ta, dziewczyna jesienna tkwi mocno  we mnie. Urodzona we wrześniu u schyłku lata i zapowiadającej się jesieni .  
Mam w duszy troszkę zamglonego lata i troszkę jesieni z nostalgią babiego lata, jestem trochę kapryśna tak jak każdy wrzesień, troszkę się weselę, radosna i pełna koloru liści jesiennych a zaraz troszkę się smucę i płaczę deszczem, sama czasami nie wiem dlaczego. Jestem teraz jak ta aura za oknem zmienna, jest mi daleko gdzieś i blisko.......i znowu daleko... i taki smutek.......nie wiadomo o co,  może że czas ucieka, że zegar tyka nieubłaganie..........może że ludzie niedobrzy na mojej drodze niszczą mój spokój i czas, może że......................................boję się  czegoś nieokreślonego co cień kładzie na mojej świadomości...................może że sama nie wiem co.



Obraz haftowany wg. wzoru firmy Mystic Stitch oparty na ilustracji Jamesa Browne o oryginalnym tytule " Daughter of the FOrest " w wolnym tłumaczeniu " Córka lasu". Zastosowałam około 60 kolorów nici DMC i aidę nr 18, wymiar obrazka to 27,5 x 10 cm.

sobota, 8 października 2011

Romans z różą



Powstała trzecia z kolei filiżanka nazwana przeze mnie " Romans z różą" w oryginale "Romance". Uwielbiam romansować z różami w sensie fizycznym i duchowym, nie można zaprzeczyć że róża jest przepięknym kwiatem , każdy gatunek na swój odmienny sposób, ile barw ..... i niezaprzeczalnie jest moim ulubionym motywem na filiżankach i porcelanie. Romansuję z różami jak tylko mam okazję i zawsze mnie ona zachwyca.



"Tak wrażliwa, tak zaabsorbowana w odnalezieniu prawdziwej miłości
Szuka wiecznie trwającego uczucia
Potrzebuje kogoś kto mógłby się nią zaopiekować
Usycha, gdy nie jest podlewana miłością"



"Tak samotna, tak pełna nadziei w odnalezieniu czułości i zrozumienia
Rozkwita gdy jest kochana
Potrzebuje pewności, że jest tą jedyną
Drętwieje, gdy nie jest czule traktowana
Kolce – niebezpiecznie ciemne kolce
ostre i zdradliwe – odsłaniają jej ciemną naturę
- róża"



"Tak Krucha, tak Oryginalna, tak Bezbronna, tak Intymna, tak Eteryczna, tak Troskliwa, tak Apetyczna
- róża..." 
         fragmenty wiersza " Róża" M. Janczuk - znalezione w sieci                                                             

niedziela, 2 października 2011

Filiżanka " Babie lato" jesiennie



Wybrałam się dzisiaj na małą wycieczkę, zabrałam ze sobą do kieszeni haftowana filiżankę, chciałam jej zrobić zdjęcia plenerowe ale ona była humorzasta i nic z tej sesji nie wyszło , nie chciała się fotografować i już. Mimo to wybrałam jedno, uchwycone gdy drzemała pod kołderką z liści i kasztanów. Jakaś taka skromna bardzo, ale serwetkę pod sobą ma misterną, bardzo się nad jej produkcją namęczyłam.
Oryginalna nazwa  tej filiżanki brzmi "Keepsake" ale że ja lubię sama nadawać nowe brzmienia to dla mnie jest to filiżanka "Babie lato" od pajęczynki jaką tworzy serwetka pod nią. 
Dodałam jeszcze kilka zdjęć zrobionych w domu.









Piękna pogoda , wrzesień nas rozpuścił niemiłosiernie i żal siedzieć w domu. Wybraliśmy się z Miśkiem na wycieczkę rowerową , pod miasto do Siedlisk gdzie mieszczą się ruiny Fortu I Salis Soglio wchodzących w skład twierdzy Przemyśl. Większość Fortów wysadzono , te jednak zachowały się w sporej części w całości, zapuszczone, opuszczone , zarośnięte lasem.



Przy okazji może troszkę historii? Jak rozmawiam ze znajomymi to niewielu wie co to są forty, nieliczni wiedzą że Przemyśl był twierdzą. Cofnijmy się więc do czasów zaborów i biednej Galicji pod rządami cesarza Józefa II, czasu dzielnego wojaka Szwejka.

W połowie dziewiętnastego stulecia Austriacy docenili strategiczne położenie Przemyśla podejmując decyzję o wzniesieniu wokół niego potężnych fortyfikacji. Opasali oni miasto dwoma pierścieniami fortyfikacji wznosząc na wzgórzach wokół Przemyśla jedną z najważniejszych twierdz w Europie, trzecią co do wielkości po Antwerpii i Verdun. Miała ona za zadanie zatrzymać nadciągającą od wschodu armię rosyjską. Dookoła miasta wybudowano w sumie kilkadziesiąt fortów, baterii i szańców, usypano dziesiątki kilometrów wałów i fos. W mieście powstały koszary, szpital ( na marginesie , ja w tym szpitalu pracuję, tak właśnie , w budynkach wybudowanych jeszcze za Austriaków, oczywiście wyremontowanych , ciągle byliśmy szpitalem wojskowym , ale tylko do końca tego roku, wojsko nas się pozbywa, tak też zakończy się tradycja), powstały hotele, secesyjne kamienice, zakłady przemysłowe. W tym czasie Przemyśl stał się oazą dobrobytu na pustyni powszechnej galicyjskiej nędzy. Było to największe miasto pomiędzy Lwowem a Krakowem. Stacjonowały tu dziesiątki tysięcy żołnierzy cesarsko-królewskiej armii wielonarodowościowej monarchii Habsburgów. Twierdza podczas I Wojny Światowej była oblężona przez Rosjan dwukrotnie, nie zdobyto ani jednego Fortu ale po czterech miesiącach wyczerpały się zapasy i twierdzę poddano. Przed tym jednak wysadzono forty, prochownie, mosty i działa. Walki  o twierdzę Przemyśl , podczas których zginęło 100 tysięcy żołnierzy, są zaliczane do największych bitew XX wieku w Europie.
Mamy więc ruiny potężnych i wciąż czekających na zagospodarowanie fortów, są cmentarze wojenne wszystkich walczących armii,  tylko jeszcze niech znajdzie się ktoś kto pomoże odrestaurować forty dla turystów, bo warto, oj warto, aż żal patrzeć jak niszczeją.