sobota, 27 lutego 2010

Candy

 

Porządkowałam ostatnio swoje klamotki i szukałam inspiracji wśród szmatek. Mam kilka hafcików które jeszcze nie zostały oprawione min.ten akt  kobiety. Wyszyłam go z pewną myślą ale nic z tego nie wyszło i leżakuje w szufladzie. W domu nie pasuje mi do niczego, pomyślałam więc że może akurat komuś się spodoba, podpasuje mu np. do wnętrza i będzie mógł wykorzystać dla siebie w dowolny sposób.Chciałabym oddać w dobre ręce, haft nie jest oprawiony więc nowy właściciel ma pole do popisu .Ostrzegam hafciarki , strona lewa jest dla mnie bez znaczenia i nie trzymam się zasady pięknej strony lewej, szkoda mi na to czasu. Haft wyszyty na aidzie nr 18 koloru malinowo-czerwonej, nićmi DMC, dodatek koralików.
Ogłaszam więc Candy, każdy kto umieści komentarz z chęcią posiadania haftu weźmie udział w losowaniu, warunek jest tylko jeden , chciałabym zobaczyć jak ostatecznie wykorzysta mój haft i prześle do mnie zdjęcie.
Zgłoszenia zbieram do 7.03. wtedy wylosuję nowego właściciela hafciku.
A tutaj szczegóły ( haft pokazywałam w poprzednim blogu).

 
  
 

poniedziałek, 22 lutego 2010

Gra kolorem

 

Wiem że monochromatyczne hafty są piękne, wiem że umiar jest elegancki, wiem że biel w modzie, wiem........
W mojej duszy jednak wbrew wszystkim modom tkwi kolor, zabawa kolorem wpływa na mnie kojąco, myślę że to wynik zawodu jaki wykonuję, w miejscu pracy biel kłuje w oczy, biel w którą się przebieram, czystość i sterylność dookoła, może dlatego tak tęsknię za kolorem. Zawsze lubiłam kolorowe kredki i farby, odkąd decupażuję uwielbiam cieniowania, to przekłada się na zabawę nitką , zabawę kolorem.
Nie mam jeszcze wyszytego alfabetu, chociaż wszyscy dookoła go wyszywają, samplery itp. , nie zarzekam się, pewnie i ja popełnię to kiedyś. Teraz odnalazłam alfabet gdzie mogę pobawić się cieniowaniem literek, pobawić się kolorem.

niedziela, 21 lutego 2010

Zima

 

Idąc wczoraj na nocny dyżur zmokłam okropnie, padał deszcz, przez całą noc sypał śnieg i znowu rano odkopywaliśmy się spod śniegu. Zima sobie ze mnie drwi, chyba zemściła się za poprzedni wpis pełen zielonej trawy. Ale jak wyszłam z oddziału na powrót zachwyciłam się zimowym krajobrazem, bieluchnym , niczym jeszcze nie skażonym, bo to niedzielny ranek i wszyscy jeszcze smacznie spali. Takie poranki uwielbiam, biały puch i cisza uśpionego miasta.


Nawet nasz poczciwy Szwejk spał pod pierzynką śniegową.


Zdjątka pochodzą ze spaceru mojego Miśka, uszedł sobie poczciwina z domku abym mogła się wyspać, inaczej włączyłby telewizor i olimpiada nie dałaby mi spać.  A tak ku zdrowotności przespacerował się , podziwiał widoki i z humorem wrócił do domu na kawę.

  
  

Kra na Sanie już niewielka ale każdy chyba słyszał o wędkarzu dryfującym na krze i naszym dzielnym strażaku który go uratował a sam dopiero dochodzi do siebie po ciężkim urazie spowodowanym przez lód.
Bardzo przeżywaliśmy jego operacje, to kolega mojego Miśka a ja z jego żoną pracowałam. Już jest lepiej.

piątek, 19 lutego 2010

Woreczek jak Irladia


 

Ostatnimi czasy wyszywam i robię same drobiazgi wykorzystując resztki po większych pracach. Powód prozaiczny, nie chce mi się latać po mieście za zakupami , robię tylko listę niezbędnych rzeczy którą zrealizuję jak wiosna się pojawi . I tak z resztek powstał woreczek zielony na czosnek.

  

 
A co ma woreczek do Irlandii? Ma i to dużo, i jak ktoś ma ochotę to może prześledzić tor moich inspiracji  prowadzący do małego woreczka.
Dawno temu to było, kiedy znalazłam stare kartki z damusiami i dziećmi w zielonościach chyba na okazję obchodu dnia Św.Patryka czy coś. 

 
  

Niezmiernie mi się spodobały więc motywy te wykorzystałam do ozdobienia mojej osobistej porcelanowej pisanki, tym bardziej że kolor zimnej zieleni przewodzi w mojej kuchni. A hafcik jednej z dam znalazł się teraz na woreczku.

 

Kolor w kuchni wymusza na mnie popełnianie kolejnych prac i zakupu drobiazgów w kolorze zielonym  a zielony zawsze przypisuję   zielonej wyspie - Irlandii.

  


A co kojarzy się z Irladią i kolorem zielonym?  Nic innego jak tylko Scarlet O'Hara bohaterka książki "Przeminęło z wiatrem" i drugiej części "Scarlet" .


I tak oto od woreczka do "Przeminęło z wiatrem" lub od "Przeminęło z wiatrem" do woreczka na czosnek.

poniedziałek, 15 lutego 2010

Fiołkowa Walentynka

 

Kolor fiołków prześladuje mnie ostatnio coraz częściej, lubię ten kolor bardzo, fiołki były zawsze moimi ulubionymi  kwiatkami. Blog też powinien nosić nazwę zapach fiołków ale jak w necie miałby brzmieć mój nick - fioł, fiyoł czy cóś podobnie, wybrałam jaśmin . Nie mniej jednak fiołki to fiołki.
Bardzo rzadko biorę udział w różnych zabawach, czy to forumowych czy blogowych, nie mam czasu, ale zrobiłam wyjątek i wzięłam udział w walentynkowej wymiance na forum krzyżykowym Złote Rączki , powstała fiołkowa walentynka ( chodzi bardziej o kolor), zrobiłam ją dla Oleńki. Ze względu na to że Oleńka haftuje , walentynka powstała w  technikach innych niż haft.

  

Kartek nie umiem robić ale bardzo się starałam, tu wprawdzie nie widać ale serduszko jest wypukłe przyklejone na taśmie z gąbeczką, troszkę tolerancji proszę i się nie śmiać , ja z niej i tak dumna jestem.


Pudełeczko oklejone całe płócienkiem, dodatek koronki , mały akcent haftu wstążeczką i koralików.


Pudełko ukrywało docelową pracę w postaci serduszka wykonanego w technice decoupage, tył serduszka to głęboki fiolet a boki mają namalowany relief konturówką.

  

Mam nadzieję że prezent naprawdę się spodobał, bardzo lubię robić prezenty i chętnie obdarowywałabym wszystkich dokoła, hm tylko doba musiałaby się wydłużyć.





sobota, 13 lutego 2010

Obrazek z jajem

 

Przepis na obrazek z resztek

Składniki :
ramka ze sklepu za 2,50
połówka jajka drewnianego (kupione z ciekawości , nie wiadomo po co)
kawałeczek papieru lub materiału na tło
ścinek wstążeczki
łyżeczka białej farby
crackle jednoskładnikowy na dnie słoiczka
resztka lakieru Touchme


  

Obrazek jest wynikiem składania wszelkich rupieci jakie zachomikowałam, crackle jednoskładnikowy ma kilka lat i jeszcze zadziałał, trochę też wynikiem nudów na urlopie podczas gdy się ma chorą rękę i niewiele można zrobić, ale mózg sprawny.

  

Receptariusz

Ramka pokryta czymś złotym, śliska ( zawsze kładę primer) tu zastosowałam eksperyment i nałożyłam bezpośrednio crackl, zaryzykowałam i położyłam białą farbę czekając czy popęka, popękał dając efekt złotych smug. Polakierowałam resztkami lakieru matowego, aksamitnego Touchme, dającego efekt skórki brzoskwini, eksperyment drugi też się udał, w realu połączenie crackle jednoskładnikowego i aksamitnego lakieru wygląda świetnie.Jajo zdekupażowałam, wylakierowałam na porcelanę, przykleiłam na tekturkę oklejoną papierem. Dołożyłam kawałeczek wstążeczki. I obrazek nie wiadomoco i po co jest gotowy.



czwartek, 11 lutego 2010

Haftowane serca

 

Powstało takie oto serduszko z bardzo infantylnym wzorem, ale czy te ptaszki nie są urocze i jak się bardzo kochają. Pospacerowały troszkę po śniegu , zmarzły i wskoczyły z powrotem na moje serduszko. Kanwa nr 18 farbowana herbatą, tył czekoladowy brąz, kolory jak na pierwszym zdjęciu, umieściłam je na czekoladowym ekranie mojej ściany .

 
Walentynki kojarzone z sercem, i dlatego przeniosłam swój ostatni wpis z poprzedniego blogu. Parę serc wyszło z pod mojej igiełki i tu dla przypomnienia je wstawię.

  
  

Mam nadzieję pokończyć to co zaczęłam i będą nowe prace w najbliższych dniach. 

 


wtorek, 9 lutego 2010

Ciasteczka z owocami

 

Nowych prac nie ma, nieoczekiwanie nawiedziło mnie moje dziecko to i wena na kucharzenie wróciła. Całe popołudnie piekłam ciasteczka. Lubię proste przepisy bo ze mnie kucharka żadna. Ale w moim domku pachnie, od razu atmosfera inna gdy dziecko w gniazdku, tak normalnie to pusto tylko my jako stare pryki siedzimy sobie we dwoje , nie mam wtedy weny kucharskiej za grosz.

Receptariusz

25 dkg masła
25 dkg sera białego
25 dkg mąki
puszka brzoskwiń lub innych owoców ( ja zrobiłam z dwóch porcji, ciasto zostało dodałam więc wiśni w syropie)

Ciasto zamięsić, nie trzeba wkładać do lodówki, wykrawać kwadraciki na które układamy owoce, łączymy dwa brzegi i pieczemy.Można posypać cukrem pudrem, jak ktoś się odchudza niekoniecznie.
Smacznego

poniedziałek, 8 lutego 2010

Paw przyszedł za mną

Jeszcze się troszkę pokokoszę w nowym miejscu, wszystkiego zabrać ze sobą nie mogę ale "Pana Pawia " muszę, nigdy już nie popełnię tak dużej pracy więc przytargałam go i tu. Wstawiłam go  dla siebie, nie możemy się ze sobą rozstać.
 
 

Pan Paw wisi na ścianie w przedpokoju, miejsce czekało na niego półtora roku.
Długo dyskutowaliśmy z Panem Pawiem jaka rama by mu pasowała. Oczywiście stwierdził że rama ma być tylko tłem dla niego,  nie może być piękniejsza od jego ogona i nie może odwracać uwagi od samego Jego Ekscelencji. Więc jest skromna , pomalowana na ecrii z bielą tylko gdzieniegdzie domalowałam smugi cienia szaroniebieskiego tak by pasowały do tła. A że obraz wisi w przedpokoju ( zaznaczam że ściana nie jest czerwona jak w lampie się ukazała), wszystkie meble i ramy są ecrii to musiała też pasować do całości.
Rama wraz z haftem wynosi 76 cm na 57 cm.

 

I troszkę zbliżeń dla chętnych wyszycia Pana Pawia. Kanwa DMC nr 18, nici DMC, nawet nie liczyłam kolorów, wyszywałam już większą ilością choć nie takie gabaryty. Najprzyjemniej wyszywało mi się ogon a najgorzej tło, ale to ja nie lubię wyszywać tła, dłuży mi się niemiłosiernie.

 
  
  

A tu troszkę zbliżeń z samego procesu wyszywania.

 


piątek, 5 lutego 2010

Poduszki retro

 

Troszkę dzisiaj popracowałam , powklejałam wszystkie linki do moich ulubionych blogów,  aż mi ręka rozbolała a z myszki unosił się dym . Tak zajęłam się nowym blogiem, że nie mam czasu pokończyć pozaczynanych prac. To jeszcze dla przypomnienia wkleję moje poduchy retro. To moja ulubiona.

 
  
  
  
 
To była poducha w czekoladzie a teraz dwie jesienne, łososiowe. Dokoła wzoru krzyżykowego zastosowałam wstążeczkę wplatając nitką tak by tworzyła obramowanie haftu .Tym sposobem nie musiałam przecinać materiału , haft jest naszyty. Lubię sobie upraszczać zwłaszcza jeśli chodzi o szycie, bo w decu to raczej komplikuję jak tylko się da.