czwartek, 24 stycznia 2019

Biblioteka i klątwa


Istnieje coś takiego jak klątwa wisząca nad pracownikami Służby Zdrowia. Tłumacząc oględnie to jest takie zjawisko, które powoduje komplikacje w trakcie zabiegów, leczenia właśnie u pracowników, spowodowane przeklęciem tej instytucji przez pacjentów. Często coś idzie nie tak.
Jestem tego przykładem.
Jak wiadomo od jakiegoś czasu borykam się ze schorzeniami kolan, które dopadły mnie przez  pracę jaką wykonuję. Moje stawy wytrzymywały przez wiele lat dźwiganie pacjentów,  bieganie, stanie, chciałabym wiedzieć ile kilometrów przebiegłam w swoim życiu, piszę przebiegłam bo ilość zadań przekraczała moje możliwości i normalne chodzenie nie wchodziło w grę. No nie ważne. Chore mam stawy i już , nie ma co biadolić tylko trzeba się było ratować, aby móc dopracować do jakiejś lichej emeryturki i nadal pomagać bardziej ode mnie schorowanym ludziskom.
 Załapałam się na program leczenia komórkami macierzystymi. Nie myślcie sobie, że służba zdrowia to ma wszystko na już. Czekałam cierpliwie od października, kuśtykając , budząc się z bólu w nocy (do bólu można się w końcu przyzwyczaić) i doczekałam się terminu Rezonansu 15.12.18. Poszłam zadowolona , że nareszcie i co?...........W trakcie badania, kiedy sobie drzemałam w tubce, wysiadło światło, wysiadło zasilanie i badanie nie wyszło. Mało tego z owej tuby musiałam jakoś się wygramolić , bo nic nie działało. Szlag...............Czekałam znowu na następny termin. Po Świętach udało się wykonać badanie bez komplikacji. Otrzymałam wiadomość o terminie pobrania krwi w Krwiodawstwie, wstawiłam się a jakże, pobrali mi 350 ml.krwi i już miałam wychodzić, gdy się okazało, że jakąś próbówkę muszą mi dobrać i tu już nie było ciekawie, chyba wszystką krew mi zabrali bo za cholerę krew nie chciała lecieć. Pokłuta w sitko, ze zrozumieniem , bo się tak też zdarza, pojechałam do domu, szykując się na następny dzień na zabieg. Niestety, otrzymałam telefon z Krwiodawstwa, że z mojej krwi nie odwirowali osocza o określonych parametrach no i zabiegu nie było. 
Minęło dwa tygodnie i otrzymałam wiadomość , że mogę powtórzyć pobieranie krwi .Nie powiem stracha miałam solidnego, wiedząc, że dawca krwi oddaje jednorazowo 450ml i może oddać ponownie krew po dwóch miesiącach, a ja sobie przeliczyłam, że w ciągu dwóch tygodni mam oddać w sumie 700 ml krwi a do wielkoludów się nie zaliczam. Słuchajcie, z palpitacją serca oddałam dzisiaj krew, żyję, tyle tylko, że pół dnia przespałam.Jutro idę na zabieg.

I tu mam ogromną prośbę. Ja naprawdę staram się dobrze pracować i mam nadzieję, że nie zrobiłam nikomu krzywdy, a jak tak to nieświadomie. Bardzo proszę wstrzymajcie przeklinanie Służby Zdrowia na jeden dzień, jutro, niech ten zabieg przebiegnie bez komplikacji. Proszę przerwijcie klątwę ,która nade mną wisi.Pojutrze można już narzekać.


Biblioteka podczas przeprowadzki i teraz

W odpowiedzi na wasze komentarze wstawiam parę zdjęć mojej biblioteki.
Jest to pokój przechodni , z którego wchodzi się do mojej sypialni, zupełnie otwarty na klatę schodową. Od razu wiedziałam, że tu będzie biblioteka. Meblościankę wykonano na zamówienie, mieści się w niej wiele książek, jak widać to już miejsca nie ma, ale tu są też książki mojej córki, która czeka na swoje mieszkanie, więc się rozluźni nieco.
Szafki na dole są bardzo pojemne, mieszczą się w  nich moje gazety min.Burda, Anna , które ze sobą przywlekłam aż z Przemyśla. Oprócz starego sekretarzyka i biureczka z Ikei nie ma tu nic nowego, wszystkie klamoty ze starego mieszkania, może dlatego lubię to pomieszczenie i dobrze się w nim czuję.
 Kwiat który stoi na oknie odziedziczyłam po dawnych mieszkańcach, ma bardzo dobre wschodnie okno , więc rozrósł się niesłychanie.
Tutaj też umieściłam część swoich haftowanych obrazków, nikomu nie przeszkadzają, więc jest to moje królestwo. Tu spokojnie mogę siedzieć na kompie, albo rozłożyć się z szyciem.Biblioteka na pewno będzie się zmieniać z czasem, ale na razie jest OK.
Uważam , że w domu trzeba pomieszkać, aby wszystko pasowało do nas, ja mieszkam stosunkowo krótko , więc nie wszystkie pomieszczenia są zapięte na ostatni guzik.



Okno jesienią, pięknie przebarwiające się liście leszczyny.

Pozdrawiam cieplutko.

23 komentarze:

  1. Nigdy nie przeklinałam pracowników Służby Zdrowia i nie mam nawet takiego zamiaru! Bardzo często denerwuję się na chory system opieki, ograniczenia, limity (nie dalej, jak dziś rano dyskutowaliśmy o tym z mężem)oraz podejście systemowe niektórych pracowników do niesystemowych pacjentów.Życzę zdrowia i trzymam kciuki za powodzenie zabiegu.

    OdpowiedzUsuń
  2. wszystko będzie dobrze.Trzymam kciuki!.Mój mąż miał taki zabieg trzy razy o dopiero poskutkowało ale to jest metoda super bo wiem jak sie cierpi.Pozdrawiam i mocno trzymam kciuki i same dobre myśli wysyłam Krystyna

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapomniałam napisać,że po tych zabiegach dostał jeszcze dwa bardzo drogie zastrzyki i dopiero wtedy była super poprawa.

    OdpowiedzUsuń
  4. Trzymam kciuki zycze powodzenia,(wszystko bedzie OK!) biblioteka jest w sam raz dla Ciebie fajnie miec swoj wlasny koncik. Pozdrawiam Ula z B.B

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny kAcik sobie stworzyłaś.
    Trzymam kciuki za jutrzejszy dzień. Jestem po tej samej stronie barykady więc o przeklinaniu nie ma mowy. Wiem o jakim pechu piszesz :):):)

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękna przytula biblioteka,aż mam ochotę wyciągnąć jakąś książkę i zasiąść w fotelu. Życzę szybkiego powrotu do zdrowia, ja sama walczę z anemią i czuję się jak balon po preparatach z żelazem.

    OdpowiedzUsuń
  7. Przyciągasz to, na czym koncentrujesz swój umysł.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ani bym nawet o tym nie pomyślała, wiem, jak ciężko ludzie pracują - (nie mówimy o wyjątkach) - w służbie zdrowia. Niech Ci się ułoży jak najlepiej - ZDRÓWKA!!!
    A pracownię urządziłaś idealnie, bardzo!!!!!!!!!!!!!! w moim stylu. Tylko usiąść i szyć lub czytać. Cudnie!!!!
    i masz już mą miłość za "Księgi jakubowe" hihi

    OdpowiedzUsuń
  9. Kochana, doskonale Cię rozumiem, bo jak nie ja - to kto ?! Wszyscy myślą, że my-pielęgniarki jesteśmy niezniszczalne, a my jesteśmy zwyczajnymi ludźmi. Też chorujemy i na pewno nie jesteśmy robotami... ach ! Szkoda mówić, bo rozlałabym niepotrzebnie dzban goryczy. Życzę Ci, aby udało się to leczenie komórkami macierzystymi i obyś mogła cieszyć się zdrowiem.
    A ta biblioteka - to przepiękne miejsce stworzyłaś !!! Takie klimatyczne !!! Tylko usiąść i czytać...
    Pozdrawiam serdecznie :))

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam nadzieję, że wszystko poszło OK bez komplikacji i przeszkód. Dużo, dużo zdrówka życzę. A biblioteczka jest cudowna i to miejsce do szycia i na robótki - marzenie, tylko pozazdrościć (oczywiście w pozytywnym słowa znaczeniu) :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. No ja kciuki trzymałam i co?

    OdpowiedzUsuń
  12. Nigdy nie myślałam że te nasze zdrowotne(jestem też pielęgniarką) komplikacje to czyjeś przekleństwo.... Ale coś w tym jest. Mam nadzieję że terapia ci pomoże. Daj znać o efektach, też mam kłopot z kolanami.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. Będzie dobrze, choć faktycznie mialaś wyjątkowego pecha....trzymam kciuki...

    OdpowiedzUsuń
  14. Dziękuję za pozytywne fluidy, zadziałały.Zabieg się udał,mam banię nad kolanem i jestem trochę cierpiąca, ale to jest do przeżycia, aby tylko pomogło.Dobrej nocki życzę.

    OdpowiedzUsuń
  15. Swietna biblioteka,naprawde szczerze gratuluje i zazdroszcze,ciesze sie,ze zabieg sie udal,ja nie mowie zlego slowa na polska sluzbe zdrowia ,od dwoch lat,gdy we Wloszech w Anzio kolo Rzymu przecielam reke i zszyto mi ja na zywca(trzy szwy),bez znieczulenia i bez zastrzyku przeciw tezcowego,rok wczesniej zszyto mi reke w Warszawie w szpitalu na Barskiej,zastrzyk - znieczulenie miejscowe,cztery szwy,zastrzyk przeciw tezcowy,i dlatego uwazam w Polsce nie jest zle,pozdrawiam cieplo

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja mam bardzo dobre zdanie o naszej służbie zdrowia. Po wypadku trafiłam na wspaniałych lekarzy i terapeutów i tak jest do dziś. Ale trzeba mieć szczęście jak do wszystkiego, bo nie jest to pewne, że tak się stanie, niestety. Życzę Ci aby Twoja dobroć dla innych przelała się na ich dobre życzenia i oby wszystko się powiodło. Pozdrawiam serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
  17. Asiu cieszę się, że wszystko się udało.Będzie dobrze bo nie ma innej opcji
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  18. Pięknie witam. Wyciągam obie dłonie do przywitania. I tu jest cały potok słów uznania, podziwu i zachwytu. Tworzysz piękne rzeczy. Piękno, które mnie całkowicie zniewala i trochę onieśmiela.
    Bardzo doceniam Twoje wszelkie porady. Oglądam Twój blog. Niezwykłe bombki choinkowe, jadalnia, jajka wykonane metodą Richelieu, hafty.... Mnóstwo piękna.
    Zostanę tu....
    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  19. O kurcze, no nieraz narzekam na ta służbę zdrowia, ale od teraz siedzę cicho by się operacja udała :)
    A biblioteka to wymarzony zakątek do pracy, i hafty się pięknie panoszą na ścianie, nie to co moje, schowane w szufladach ;). Wiesz ja w moim domu mieszkam już 15 lat i stanu dopięcia na ostatni guzik nadal nie osiągnęłam ;)
    uściski:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Trzymam mocno kciuki i wspominam w modlitwach żeby wszystko poszło super!!! ja mam bardzo dużo dobrych doświadczeń ze Służbą Zdrowia jak się już dostanę. Mam nadzieję że jeszcze będziesz mogła długo służyć ludziom w tym cholernie ciężkim zawodzie!

    OdpowiedzUsuń
  21. Jaką piękną masz tę bibliotekę. Dopieszczona w każdym calu.
    Mam nadzieję, że operacja sie udała ... jan ie narzekam na służbę zdrowia, bo nie korzystam i oby tak zostało :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Tak sobie pomyślałam, może żądanicę byś sobie sprawiła. Nie mogę ich pokazać na blogu, bo taka obowiązuje niepisana zasada. Robiłam z przyjaciółkami motania towarzyskie. Ostatnio od jednej z nich dowiedziałam się, że pragnienia się spełniły.

    OdpowiedzUsuń
  23. życzę zdrowia:) Bibloteka super :)

    OdpowiedzUsuń