Aktualnie mam kilka dni urlopu, dziecka wyjechały i zrobiło się pusto, głucho i nudno. Przez ostatni tydzień razem z córcią zrobiłyśmy maraton krzyżykowy, mobilizowałyśmy się nawzajem, stan haftu St.Petersburga na odjezdnym wypadł imponująco. Ja natomiast wyszywałam " Zimorodka z elfem" , haft ten dawno chodził mi po głowie ale rezultat marny, już mi się nie podoba, miałam inne wyobrażenie o tym hafcie. Nie mniej jednak ukończę go aby się przekonać czy było warto.
Spotkała mnie też niespodzianka, Gosia moja sister podarowała mi jedno ze swych cudownych serduszek , które można zobaczyć tutaj na jej blogu. Jest tak cudne że "dynda" na lampie przy stole i codziennie mogę się nim zachwycać. Trzeba mieć taką kochaną siostrę aby doczekać się takiego prezentu.
I na koniec prosty sposób na ciasteczka, tym razem :
Ciasteczka francuskie z żurawiną.
Receptariusz
Gotowe ciasto francuskie pokroić w kwadraty, naciąć rogi w kształcie litery L, zagiąć rogi do środka, tak powstanie kwiatek, na jego środek kładziemy konfiturę, dżem lub żurawinę, zapiekamy, piecze się niesamowicie krótko i na tym koniec receptariusza.
Dzień szczęśliwości kończę dobrym ciastkiem i kochaną kawusią przy blogowaniu.
Ślicznie dziękuję wszystkim tym którzy podczas mojej niebytności internetowo-blogowej nie zapomnieli o mnie i dziękuję za komentarze.
Zimorodek jest piękny :) znaczy będzie, ale już go widzę. Bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńSerduszko od siostry urocze :)
Oj fajne łowy! Też muszę się wybrać do pasmanterii, uwielbiam kupować takie przydasie :) i zrobię to dla przyjemności, jak tylko dane mi będzie wybrać się do miasta :)
Ciasteczka wyglądają smakowicie, aż zgłodniałam na ich widok :)
Pozdrawiam
Marta
Droga Jaśmin,przede wszystkim serdecznie gratuluję "dnia szczęśliwości" :-)) Pal licho fryzjera,ale te zakupy!!!! :-))))))
OdpowiedzUsuńMoja Droga,ptaszek wygląda pięknie,ale sama wiesz najlepiej,jak wyobrażałaś sobie ten haft.
Ja tez coś wiem o pracach,które "na obrazku" wyglądały pięknie,a już podczas haftowania -"trochę mniej" :-////-że nie wspomnę o mojej "sepiowej KHEM KHEM piękności"...Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie i okropnie zazdroszczę TAKIEJ Siostry i TAKIEGO serduszka:-)))
Maja
Hmmm...to co widzę teraz mnie osobiście bardzo się podoba.
OdpowiedzUsuńAle wiem, jak jest jak się ma inne wyobrażenie haftowanego obrazka.
A serduszko...do pozazdroszczenia :)
Ale najbardziej to ja zazdraszczam tej pasmanterii i tego kosza z resztkami ;O)
I to jeszcze takimi ...
Zimorodek piękny wychodzi:)pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńZimorodek pięknie się zapowiada!:))) Może jak w całości się objawi, będzie OK?
OdpowiedzUsuńCzasem człowiek tak rzeczywiście ma że po wyhaftowaniu, kolory jakby nie te czy cóś innego "nie pasi" do końca? Hmmm tymczasowo takich problemów nie mam , bo haftowałam... hmmm jakieś 150 lat temu ostatnio... ;)
Serduszko od Siostrrzyczki - ABSOLUTNIE CUDOWNE!:)))
Przydaśki kapitalne, a ciasteczka apetyczne bardzo! :)))
Pozdrawiam serdecznie! :)))
Już teraz widać, że będzie to arcydzieło :))
OdpowiedzUsuńNie rezygnuj zbyt wcześnie z Nimue, proszę. Wiem, nie zachwyca podczas pracy ale efekt na pewno Cię się spodoba :)
OdpowiedzUsuńGratuluję fryzjera - mój się doprasza o swoje miejsce w kalendarzu ;)
a na zdjęciu wyszedł całkiem ślicznie!!!piekne zakupy..ja ostatnio też odwiedziłam pasmanterię...ale wróciłam z brazami i beżami...a i z guziczkami czerwonymi z serduszkiem....Zapraszam do siebie...zaczęłam przygodę z blogowaniem....
OdpowiedzUsuńAsiu, co do zimorodka, nie zniechęcaj się. Być może okaże się jednak wart zachodu.
OdpowiedzUsuńJa też uwielbiam takie różne przydasie, a juz jak zapróbowałam gałgankowych serc, to absolutnie WSZYSTKO się teraz przydaje :). Mój mąż proponuje mi otworzyć "szmaciarnię"...
Czekam z utęsknieniem na dokończenie. To mój ulubiony ptaszek, widziałam go tylko raz w życiu. W tamto lato popełniłam replikę z filcu. Właśnie na mnie patrzy.
OdpowiedzUsuńChyba znowu zmieniłaś szatę graficzną?
Jakie śliczne ciasteczka! Zapamiętam pomysł.
OdpowiedzUsuńMoże zimorodek na koniec zyska? Zazdroszczę takiej zdolnej siostry i córki, siostry już mieć nie będę ;-), a z córką mam nadzieję, że też kiedyś siądziemy i będziemy razem haftować. Póki co, musi podrosnąć. Na ten Petersburg też miałam kiedyś wielką ochotę, ale przestraszyłam się jego rozmiarów.
Zimorodek przepięknie się zapowiada...podziwiam!Wspaniały.
OdpowiedzUsuńA serduszko jest prześliczne :)Ciepło pozdrawiam;))
Wyszywam zaciekle , chcę sama się przekonać czy coś z tego będzie czy haft wyląduje w koszu.
OdpowiedzUsuńJeżeli chodzi o szatę graficzną to ciągle zmieniam, proszę się nie dziwić , to jedna z moich ulubionych zabaw na blogu.Jestem jak tester szat graficznych, mogliby mnie zatrudnić w tym celu.
Gosia mogę sobie jedynie wyobrazić co Andrzej na to ściąganie szmat do domu, jeszcze jedno hobby.
ST.Petersburg pomimo swoich rozmiarów wyszywa się przyjemnie, polecam.
Jak na razie ptaszek jest piekny, ale wiem jak to jest myslimy ze cos bedzie takie a w rezultacie wychodzi cos innego, ja tak ostatnio mialam z obrusikiem.
OdpowiedzUsuńPasmanteryjne przydasie fantastyczne, ja uwielbiam buszowac po takich sklepach, a z bawelnianymi koronkami to zawsze wychodze.
Siostrzane serce urocze.
Pozdrawiam
Zimorodek jest piękny... Dzięki za przepis na ciasteczka:)
OdpowiedzUsuńSerduszko od siostry jest cudne!
jak ten zimorodek już ci się nie podoba - ja go chętnie przyjmę ;) niesamowity jest
OdpowiedzUsuń