wtorek, 20 maja 2014

Placuszki z sosem rabarbarowym


Ale mnie tu długo nie było.
 Czas ma to do siebie, że płynie i nie zwraca uwagi na nasze protesty, czasami mam wrażenie, że przyspiesza specjalnie , na złość. Chwilę mnie nie było w świecie blogowym, a to nie miałam czasu bo coś tam robiłam, a to byłam na różnych majowych imprezkach, a tak naprawdę to się w pewnym momencie bardzo zraziłam do blogowania. Nie będę wchodzić w szczegóły, musiałam się jednak zastanowić, czy dalej chcę prowadzić moją stronkę. Zakładałam ją spontanicznie, pisałam na początku spontanicznie , nie bacząc kto to będzie czytał i wtedy mnie to bawił
 o. Potem pisałam z przyzwyczajenia , bardziej ostrożnie, bo nie wiedziałam do końca kto mnie czyta. Wydawało mi się, że takie robótkowe blogi poszukują tylko ci, którzy też coś tam klecą i chcieliby się wymienić doświadczeniem, lub czerpać inspiracje. Ale jak się okazuje tak nie jest. A na dodatek nie można wszystkich mierzyć swoją miarką, nie wszyscy mają poczucie humoru. Mały przykład ; wyznanie moje w którymś tam poście , stwierdzające, że wierzę w elfy potraktowano dosłownie i wyszłam na wariatkę. Bo jak pani po pięćdziesiątce może twierdzić że wierzy w elfy? W pewnym sensie to metafora , która obrazuje stan mojej duszy, ale jak to wytłumaczyć mojej znajomej u której jest biało i czarno, wypada lub nie wypada itp. Zostałam więc starszą panią, która ma kuku na muniu bo wierzy w elfy. A właściwie to co? nie można?
 Jak okazało się, że podczytuje mnie sporo znajomych, ręce mi opadły i  stłamsiłam się sama w sobie, jakby mnie krępowała obecność gapiów, właściwie nie potrafię powiedzieć dlaczego przestałam pisać. Wklejałam sobie tylko zdjęcia swoich prac i tak to odeszłam daleko od tego czym miał być ten blog dla mnie, od pierwotnej formy. Przemyślałam sobie trochę i wiecie co ..........wrzucam na luz .....i tu będzie troszkę nieładne słownictwo, kto wrażliwy niech nie czyta .........wrzucam na luz, jestem jak gołąb, sram na wszystko. Będę sobie pisać i robić na moim blogu co zechcę wg. mojego uznania. Jedynie wyrzuciłam z zakładek moje najbliższe mi osoby, aby utrudnić rozpoznawalność ich i mnie. 
Oby.........


Zaczynam więc od placuszków, którymi zachwyciłam się czytając blog Agaty. Przyznaję , są cudowne, lekkie i apetyczne, na pewno zagoszczą w mojej kuchni na stałe. Moje pierwsze są z rabarbarem, ale zaczyna się sezon owocowy , więc będę je robić częściej, tym bardziej że smaży się je bez tłuszczu. Polecam.



Pancakes - placuszki (15-20 placków):

 400 g jogurtu naturalnego 
 2 duże jajka
 2 łyżeczki cukru waniliowego
 3 łyżki cukru
 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia (albo 1 łyżeczka sody oczyszczonej)
 150 g mąki pszennej 
 50 ml oleju rzepakowego

 Jogurt zmiksuj z jajkami, olejem i cukrem. Mąkę przesiej z proszkiem do pieczenia i dodaj do płynnych składników. Zmiksuj na gładko i smaż niewielkie placuszki na suchej patelni na średnim ogniu przez około 2 minuty na stronę. 



Frużelina z rabarbaru:
(sos rabarbarowy)

 250 g rabarbaru obranego z łyka
 50 g cukru 
 100 ml wody
 1 łyżka żelatyny + 2 łyżki wody
 1 łyżeczka mąki ziemniaczanej + 1 łyżka wody

 Rabarbar pokrój w centymetrowe plastry, wrzuć do rondelka i zasyp cukrem. Żelatynę zalej dwiema łyżkami wody i odstaw do napęcznienia. Kiedy rabarbar puści sok, wstaw go na kuchenkę, dolej wodę i gotuj do miękkości. Dodaj rozrobioną z wodą skrobię ziemniaczaną i gotuj jeszcze przez chwilę. Zdejmij z ognia i dodaj żelatynę, dokładnie rozmieszaj i przelej frużelinę do słoika. 

Przepis zaczerpnęłam z blogu Agata Gotuje




Pozdrawia was cieplutko, ta która wierzy w elfy, czy można w nie nie wierzyć gdy delektuje się coś tak dobrego?

28 komentarzy:

  1. Ja też jestem pani po 50 siątce i bardzo się cieszę z tego powodu, bo zaczęłam mieć w związku z tym w "tyle" konwenanse. Może nie wierzę w elfy ale śpię z różowym misiem, którego dostałam od męża na moje 18 urodziny. Do dzisiaj uwielbiam pluszaki a nie lubię lalek (bo są nie przytulne). Mówię o tym nawet moim dzieciakom szkolnym, dla których mogłabym być babcią.
    Jednak też z niechęcią daję link do bloga, bo czuję się inwigilowana. Zakładając blog miałam nadzieję, że coś pokażę i przy okazji sprzedam. Obecnie kompletnie nie mam czasu tym się zajmować. Jednak lubię zaglądać do ludzi, którzy mają podobne pasje jak ja. To jest mój wieczorny odpoczynek po ciężkim jak zwykle dniu.
    Cieszę się, że mnie nie wywaliłaś, bo potrafię wieczorem coś palnąć, zupełnie niezgodnego z tym co myślę.
    Pozdrówki.

    OdpowiedzUsuń
  2. o, o, o - tu mi kapło było odchodem gołębim. Słusznie zatem czynisz jeśli tylko przekonana o swojej decyzji jesteś.
    Już dawno temu doszłam do wniosku że jak komu nie pasuję ja albo mi coś nie pasuje to nie trzymam się specjalnie kurczowo znajomości.

    Dziękuję za odwiedziny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja nie wiedziałam jak wykorzystać rabarbar z kompotu! :)
    następnym razem zrobię frużelinę! :)

    Dobrze, że wrzuciłaś na luz - nie ma co zaprzątać sobie głowy ludźmi, którzy krytykują, ale nie wnoszą nic wartościowego w życie - olać ich! :)
    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  4. I tego się kochana 3-maj;)Pełen luzik i do przodu;)Przepis chętnie wypróbuję;)ślicznie ubrany słoiczek ;)pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo dobre podejście do tematu:) Przeczytałam ten post z dużym zainteresowaniem, bo mam wrażenie, że jest trochę i o mnie. Kilka lat temu, zainspirowana m.in. Pani blogiem założyłam swój. Cieszyłam się, ze mam "swój kawalek podlogi". Jak większość blogerek chcialam się odrobinkę pochwalić i może troszkę zainspirować innych do tworzenia. Dawało mi to radość i wyciszenie. Z czasem, poczułam się osaczona przez znajomych, którzy jeszcze tu, z butami wchodzą w moją prywatność i niezalezność, wymuszając na mnie "spowiedź" z mojego życia. A przecież nie tak miało być, nie takie było zamierzenie. Przez taką ingerencję w moją przestrzeń straciłam serce do prezentowania czegokolwiek na blogu. I od dłuższego czasu zastanawiam się czy jest nadal sens w to brnąć??? A jeśli tak, to tylko na moich zasadach, bez spinania tyłka co wypada, co można, a czego nie...
    I na koniec-bardzo lubię Zapach Jaśminu za te wszystkie pomysły, dzięki którym nasze otoczenie moze być piękniejsze...
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  6. I tak trzymać :) Pozdrawiam serdecznie i ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem tylko "podczytywaczem" - nie mam bloga, ale ten uważam za bardzo mi bliski, bardzo lubię wpisy i jego Autorkę - SERDECZNIE POZDRAWIAM - bArBARA po 5-dziesiątce.

    OdpowiedzUsuń
  8. Chyba sporo blogerek przechodzi przez taki etap. Ja zwątpiłam, gdy komentarze zaczął sypać chamski, gburowaty i nieprzychylny nam sąsiad. Włączyłam moderowanie komentarzy i zamknęłam się w sobie. Od tej pory nie zamieszczam wpisów ukazujących zbyt wiele z mojego życia - co najwyżej ciekawsze epizody z życia Pani Matki i jej latorośli. Zdjęć dzieci nie zamieszczam od dawna. Ale bloga zamykać z jego powodu nie zamierzam - łączy mnie ze zbyt wieloma fajnymi ludźmi, a jak się komuś coś nie podoba, to "paszoł w buraki" - nie musi czytać. I tego się trzymaj, kochanieńka. Blogowisko zbyt wiele straciłoby uroku bez Twego wkładu.

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziękuję za apetyczny przepis - placuszki wyglądają na super smaczne. Twoja "dosadność" mnie ubawiła i cieszę się, że tą drogą poszłaś :) Wiem, że przykre zdarzenia, słowa itp. bardziej zapadają nam w pamięć. Ale myślę - sądząc po komentarzach, że tych przychylnych Ci, doceniających to, co robisz ludzi jest zdecydowanie więcej. Nie daj sobie wmówić, że jest inaczej. Rób swoje! Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Brawo Asiu, bardzo dobry kierunek wybrałaś.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Pięknie kochana podsumowałaś. Ja do tego luzu jeszcze nie dojrzałam i dlatego moje posty sa takie skąpe w słowa. Czasmi bardzo chciałabym to zmienic, ale włącza sie blokada i wychodzi to samo czyli słów mało. Jakies tam doswiadczenia na pewno na to wpłynęło i wychodzi na to, że może ignorantka. lekceważy czytajacych, a ja po prostu nie chce, żeby ktoś musiał zastanawiać sie nade mną i moim życiem. Buziaki i fajnie, że o tym napisałaś.

    OdpowiedzUsuń
  12. I tak trzymaj, nie przejmuj się tym co mówią inni, żyjesz dla siebie, piszesz dla siebie (hm... no może nie tylko dla siebie :) masz prawo robić to co chcesz i wierzyć w to co chcesz :) powodzenia :) rób dalej to co lubisz :)

    OdpowiedzUsuń
  13. I bardzo dobrze Pani zrobiła! Nie można się wszystkim i wszystkimi przejmować!
    A ludzie?... Jak to ludzie, zwłaszcza Polak, tylko narzekać i krytykować.
    Ja do Pani zaglądam już od dawna, nie prowadzę bloga, choć czasami mam chęć spróbować:) i bardzo mi się tu podoba i chciałabym żeby Pani blog był taki jak zawsze:) Pozdrawiam. M S-P

    OdpowiedzUsuń
  14. Ludzie zawsze mówili i będą mówić...taka ludzka wola, a my albo się na to uodpornimy, albo zgnuśniejemy jak oni!
    więc głowa do góry i do smakowania tych pyszności...ummmmhhhh jaka pychota...dzisiaj kupiłam truskawki, więc będą placuszki z truskawkami...
    Buziaki Aga z Różanej:)

    OdpowiedzUsuń
  15. I tak trzymaj! Rób swoje!
    Tym rabarbarem narobiłaś mi ochoty na ciasto z rabarbarem. Muszę swój zebrać na działce i coś upiec. Koniecznie.
    Pozdrawiam serdecznie.
    Jola z "żyjąc z pasją".

    OdpowiedzUsuń
  16. Cieszę się, że trochę "wyluzowałaś". Jestem wielką fanką Twoich prac, uwielbiam je oglądać, podglądać, korzystam z przepisów (syrop piernikowy-rewelacja!). Ja również długo zastanawiałam się nad założeniem swojego bloga. Teraz nie żałuję - dzięki niemu poznałam świetne kobitki, które są tak samo zakręcone na rękodzieło, jak ja. Jest to zarazem świetna dokumentacja tego,co robimy, bo często nawet nie pamiętamy rzeczy, które zrobiłyśmy i podarowałyśmy komuś. A zazdrośnice mające dwie lewe ręce niech podglądają, czytają i niech im gul rośnie. Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  17. ale dobroc zrobilas,sprobuje tez,te placuszki,pozdrawiam milutko irena

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja również podczytuję Pani bloga i jestem pełna uznania dla Pani prac, informacji, zdjęć i poruszanych tematów.
    Dlatego też bardzo proszę nie rezygnować i dalej inspirować nas swoimi pięknymi robótkami, wpisami itp....
    Bardzo serdecznie pozdrawiam.
    Elżbieta

    OdpowiedzUsuń
  19. Chyba każda z nas przez to przechodziła, albo będzie przechodzić, żeby dojść do swobody i własnych zasad na własnym blogu.
    Nie daj się stłamsić sieciowym trollom i hejterom - rób swoje.
    Pozdrawiam serdecznie
    Ela

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem babcią po sześćdziesiątce i podtrzymuję i popieram wszystkie opinie poprzednich pań, jestem wielbicielką Pani bloga . Tych którzy lubią Pani blog i podziwiają arcydzieła jest na pewno więcej.Już od 3 lat odwiedzam Pani blog tylko anonimowo bo nie jestem za bystra w poruszaniu się w internecie.Pozdrawiam Maria z Lasowic Małych.

      Usuń
  20. Ten Blog jest dla mnie wytchnieniem od pędu dnia codziennego, gdy mam chandrę i wszystko jest "nie tak" lubię tu zajrzeć i przenieść się w inny świat. Dlatego Proszę ubrać gadzi kostium z grubą skórą i nie przejmować się zawistnymi ludźmi, niektórym się wydaje że w internecie można wszystko, czują się silniejsi i bezpieczniejsi... to po prostu słabi zagubieni ludzie, niech się kiszą w własnych sokach, a Pani niech nie zapomina w jakim celu powstał ten blog. Trzeba zachować tylko trochę ostrożności w ujawnianiu danych wrażliwych. Zamknięcie Zapachu Jaśminu byłoby dotkliwą stratą dla reprezentacji, popularyzacji i inspiracji rękodziełem w internecie, nie mówiąc już o utracie unikalnego klimatu.

    OdpowiedzUsuń
  21. Lubie tu zagladac:)) I rekodzielo sliczne i autorka-madra kobitka:)
    Sciskam:)

    OdpowiedzUsuń
  22. I właśnie dlatego nikt z rodziny (oprócz chłopa osobistego) i znajomych( poza nielicznymi wyjątkami) nie wie, że prowadzę bloga. Dobrą decyzję podjęłaś, szkoda by było byś zrezygnowała z blogowania, lubię tu zaglądać i guzik mnie obchodzi w co wierzysz, czy to są elfy czy inne wróżki :) Chyba każda rękodzielniczka ma jakiegoś bzika i chyba tylko my jesteśmy w stanie zrozumieć, że to nie groźne wariactwo :) reszta mugoli niech sobie siedzi w swoim "normalnym" życiu i nie zagląda do naszego magicznego świata, którego nie rozumie.

    OdpowiedzUsuń
  23. Kochane moje jak to dobrze mieć wsparcie, za które serdecznie dziękuję. Podbudowałam się, wzruszyłam się gdy czytałam niektóre wpisy, cieszę się że do mnie napisałyście . Nic mi więc innego nie zostało tylko działać,Jeszcze raz dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  24. Skąd eis biorą tacy ludzie , którzy sami nic nie robią a zazdroszczą innym ,, Dla mnie dziwacy ,,,,,

    OdpowiedzUsuń
  25. Szalenie mi miło, że moje placuszki z frużeliną poszły dalej w świat - dziękuję :)

    Znam to uczucie, o którym Pani pisze - im dłużej bloguję, tym bardziej powiększa się grono znajomych i innych "czytaczy", którzy lubią bawić się w dyrygentów i krytyków "literackich" narzucając, o czym wypada/nie wypada pisać. Trzeba znaleźć w sobie siłę, by robić dalej po swojemu. Każdy przezwyciężony kryzys umacnia :)

    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Uwielbiam ten blog i proszę żeby Pani dalej pisała! Chyba nie warto przejmować się krytykantami, na pewno więcej jest tych, dla których Pani blog jest inspiracją i miejscem gdzie można nacieszyć oczy i oderwać się od codzienności.W moim przypadku tak jest od dawna! Wizyta u Pani zawsze nastraja mnie nostalgicznie, co uwielbiam! Odkąd odkryłam tego bloga, zaglądam tu regularnie, czytam wszystkie wpisy. Dziwi mnie postawa osób,które Panią zniechęciły-jak coś się nie podoba to po co czytać? Proszę nie rezygnować z dzielenia się z innymi swoją pasją! Życzę "wytrzymania na luzie" i wielu nowych pomysłów. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń