Wyczekuję wiosny z utęsknieniem, brak słońca bardzo mi doskwiera, dokoła szaro i ponuro. I może dlatego zatęskniłam za kolorem, który w moim życiu pełni rolę energetyzatora. Otworzyłam w kuchni farbiarnię i eksperymentuję. Porządki wiosenne przyczyniły się do tego pomysłu; odnalazłam białe adamaszkowe obrusy które od dawna leżały nie używane z powodu plam nie do usunięcia. Szkoda mi było ich wyrzucać, dostałam je w prezencie od mamy gdy wychodziłam za mąż. Postanowiłam je uratować. Kupiłam farbkę do tkanin koloru fioletowego, włożyłam obrus i farbowałam. Nie wiem jak to się stało ale zamiast fioletu uzyskałam kolor amarantowy, niezamierzony . Po uprasowaniu i położeniu na stole obrusa stwierdziłam że choć nie zamierzony kolor to i tak mi się podoba efekt końcowy, kwiaty z adamaszku są bardziej widoczne na amarancie niż na bieli, a sam obrus wysyła strasznie dużo energii. Do tego spasowały kolory hiacyntów które zakwitły w wazie. Wiem że nie wszyscy lubią ten kolor, może i ja sama go jakoś nie preferuję, ale jednak w tę szarówkę za oknem cieszy mnie jego obecność.
Kolor amarantowy łatwo komponuje się z innymi kolorami , zwłaszcza z fioletami i zielenią, które są obecne w moim domu, oraz z szarością i czernią.
I tak stworzyłam kilka miszmaszy z tym kolorem.
Amarant to kolor Amarantusa (szarłatu) zwanym złotem Inków, to kolor pelargonii, pięknych tkanin i dodatków.
Amarant to kolor goździków w bukiecie ślubnym mojej synowej i jej dekoracji wystroju wnętrza weselnego ,skomponowany z soczystą zielenią, bardzo energetyczny zestaw, to też kolor korali ( zdjęcie korali znalezione w sieci).
Amarant to bardzo odważny kolor we wnętrzach ludzi kochających energię i kolor tak jak ja.
Idę więc do mojej farbiarni eksperymentować dalej z fioletem i pistacją, zobaczę co z tego wyniknie.
Chciałabym podziękować za liczne komentarze pod poprzednim postem, cieszę się że pomysł z pawimi kopytami przypadł wam do gustu.
Dziękuję za liczne wyróżnienia jakimi mnie obdarowujecie, to bardzo miłe uczucie gdy się jest zauważonym, jednak będę wierna swojej zasadzie i nie podam dalej.
Piękne inspiracje :) Moje amarantowe hiacynty już rozkwitły i pachną obłędnie :) do kompletu z fioletowymi i białymi, pozdrawiam, eda :)
OdpowiedzUsuńw moim ogrodzie nie moze brakowac szkarłatu:)))...kolor ten jest obecny takze w mojej sypialni..z fioletem i pudrowym różem
OdpowiedzUsuńPiękny kolor wyszedł, choć niezamierzony, bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńTen kolor faktycznie mocno energetyzuje wnętrze... co przy tej aurze, wskazane.
OdpowiedzUsuńKopyta po prostu mnie powaliły... świetnie współgrają z obrazem.
Piękne inspiracje:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Zosia.
Ja również steskniona jestem kolorów :-)
OdpowiedzUsuńMasz rację, na przedwiośniu człowiek jakoś bardziej kolorów spragniony... Ja też na dłużej i w dużej dawce nie chciałabym mieć w domu tak mocnego koloru, ale w te szare dni - i owszem, chętnie :) Piękne zdjęcia pokazałaś, amarant znakomicie wygląda w połączeniu z zielenią i różnymi odcieniami fioletu, bakłażana itp.
OdpowiedzUsuńAmarant - zdecydowanie sie podoba , ale sama nie mialabym odwagi zeby go wprowadzic na duzych powierzniach w moich czterech scianach. Moze jakies male dodatki, albo bizuetria czy tez czapka, szal, kwiatek w doniczce itd...To rzeczywiscie kolor bardzo energetyzujacy, zauwazylam ze mnostwo znajomych, ktore lubia takie kolory, maja podobne charaktery; sa energiczne, szybkie, obrotne, zawsze na chodzie...jak sie to mowi. A ja raczej naleze do flegmatykow, do tych spokojnych, majacych czas, spieszacych sie powoli-nawet kiedy sie bardzo spiesze :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplo, a za oknem zima i snieg...snieg...snieg...
Świetny pomysł na odratowanie obrusów! Efekty farbowania tkanin nie raz mogą mile zaskoczyć :) ale amarant jest bardzo ładnym kolorem. Ostatnio szyłam w tym kolorze sukienkę dla siebie i wygląda odlotowo ;)
OdpowiedzUsuńOj amarant jest pięknym kolorem! a do tego bardzo na czasie :) także efekt eksperymentu z domowej farbiarni rewelacyjny! a zdjęcia mieszkania w takim kolorze- mmmmm marzenie! muszę Męża namówić na malowanie :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam wszelkie adamaszki i hiacynty, jednak tych drugich powala mnie zapach. Jak zakwitną wynoszę je do toalety, tam znakomicie się sprawdzają.
OdpowiedzUsuńFajny i bardzo skromny bukiet ślubny, z dawno zapomnianych goździków a wiązanki z zielonymi koreankami super.
Właśnie też wykonałam amarantową tunikę przełamaną indygo i różnymi barwami fioletu.
Lubię ten kolor w również w zestawieniach zieleniami.
Odnośnie farbowania (kiedyś namiętnie wszystko farbowałam, bo trzeba było się jakoś ratować od szarzyzny)za czym włoży się całą tkaninę, warto zanurzyć jej kawałek. Barwa wyjdzie właściwa, może mieć jedynie różne nasycenie. Mogłaś podbarwić niebieskim albo jeszcze lepiej granatowym. Ja próbuję kolor jeszcze na rozpuszczonych barwnikach, zanim je wleję do garnka. Wielokrotnie farbowałam w prace, znaczna wygoda, tylko później należy wykonać płukanie.
Czyż byśmy miały podobny gust książkowy? Dostrzegłam na półce Grę Anioła- Carlosa Ruiz Zafona, Kod Leonarda -Dana Browna i kilka innych znajomych tytułów, Pozdrawiam Ania.
OdpowiedzUsuńPiękny kolor, ściany amarantowe.... mmmmmmm rewelacja:) pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńPiękny kolor dodaje energii.Myślę,że ciekawie wygląda w połączeniu z innymi kolorami
OdpowiedzUsuńjako dodatek.Pozdrawiam
Amarant to bardzo patriotyczny kolor. Konnica Polska - słynni szwoleżerowie, mieli amarantowe wyłogi pod szyją, podobnie jak któraś z formacji międzywojnia. Przez bardzo długo nasza flaga była biało - amarantowa, jasna czerwień była zarezerwowana dla grup socjalistycznych. Amarant to piękny i pełen energii kolor.
OdpowiedzUsuńKto chce niech czyta piękne wspomnienia: http://www.rp.pl/artykul/566402.html
Pozdrawiam.
Wciągnął mnie twój post. Ile w nim prawdy o moim życiu - chomiczym to chyba tylko ja sama o tym wiem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam