Maria Antonina
Historia to moje drugie hobby po robótkach wszelakich, więc niestety czasami męczę wpisami o niej , jednak wybiórczo, troszkę z życia dam . Dzisiaj o fryzurach XVIII wieku, czyli inaczej o koafiurach, troszkę o pudrach i różach, czyli o babskich sprawach tak bliskim każdej z nas.
Dworski styl życia symbolizowały praktyki, jedną z nich "stanowiło obfite nakładanie różu na policzki - nie delikatnych cieni, ale ogromnych, precyzyjnych kół w kolorze zbliżonym do szkarłatu.Casanova uważał, że róż podkreśla oczy kobiet i wskazuje na "miłosny szał", natomiast wdowy - na przykład Maria Teresa - przestały się malować, dając tym samym wyraz powadze. Maria Antonina, mimo swojej wspanialej cery,musiała go nakładać co ranka na oczach "całego świata". Jednak różu w Wersalu nie noszono po to, by czarować. Stanowił oznakę, czy raczej dwie oznaki, rangi i wyróżnienia. Z tego właśnie powodu przekupki wyglądały jak " uróżowane stare lalki", według Madame Vigee Le Brun, ponieważ próbowały naśladować wielkie damy, nie bacząc na zakaz używania różu przez ludzi spoza dworu. Do 1780 roku Francuzki zużywały podobno dwa miliony słoiczków tego kosmetyku rocznie.
Gości z innych dworów często bulwersowało to, co widzieli. W latach sześćdziesiątych osiemnastego wieku Leopold Mozard uznał, że francuskie arystokratki wyglądają jak drewniane norymberskie lalki z powodu tego "obmierzłego makijażu", nieznośnego dla oczu przyzwoitego Niemca. Cesarz Józef II był równie uszczypliwy i wyśmiewał się z groteskowego wyglądu swojej młodszej siostry. Nakładając róż i wydając na niego niemało pieniędzy - był tak drogi, że biedniejsi ludzie używali czerwonego wina, by zabarwić policzki na pąsowo), Maria Antonina na razie ulegała konwenansom Wersalu"
cytat z książki "Maria Antonina podróż przez życie" Antoniny Fraser
Inną symboliczną praktyką w Wersalu " było nieodzowne pudrowanie włosów. Obyczaj ten stał się tak powszechny - w 1770 roku bez pudru nie można było dostać się na dwór - że zapach tego kosmetyku oraz pomady, którą aplikowało się najpierw, by go utrwalić) przesiąkł osiemnastowieczny Wersal i na długo pozostawał w pamięci tych, którzy pałac odwiedzili. Podczas obsypywania fryzur pudrem dworzan ubranych w oficjalne stroje okrywano ogromnymi pelerynami, natomiast Ludwik XVI potrzebował obszernego peniuaru. Ogromne konstrukcje z wełny, pakuł, poduszek i drutu, jakby "zanurzone w pojemniku z mąką" których wprowadzenie tak często przypisywano Marii Antoninie, były używane w Wersalu, jeszcze zanim ona tam przybyła"
cytat z książki "Maria Antonina podróż przez życie" Antoniny Fraser
" Maria Teresa wpadła we wściekłość, gdy przeczytała o koafiurach córki. Wysokie na blisko metr, a ile w nich piór i wstążek! " Młoda , ładna i pełna wdzięku królowa nie potrzebuje takich szaleństw" - ciskała gromy cesarzowa.
Z łatwością jednak można by wysunąć argument, że jednym z obowiązków królowej Francji - ośrodka świata mody, który z finansowych względów chciał utrzymać się na tej pozycji - było czuwanie, by moda się rozwijała, dodając osobisty przykład. Pióra , które irytowały austriacką cesarzową, dzięki Marii Antoninie stały się tak popularne, że powstał dochodowy przemysł. ...Kunsztowne przybrania głowy, nazwane pofs (pufy), często nawiązywały do losu ich właścicielki - miniaturowe niemowlę i mamka informowały, że księżna de Chatres właśnie urodziła dziecko, malutka urna pogrzebowa przeznaczona była dla wdowy - lub do ostatniego krzyku mody, na przykład lotów balonem czy politycznych wydarzeń, takich jak rewolucja amerykańska.(...) W rzeczywistości losy Paryża zależały całkowicie od finansowego wsparcia arystokracji, dzięki któremu funkcjonował przemysł miasta, produkujący głównie przedmioty zbytku. Dla wielu cudzoziemców sens pobytu w Paryżu stanowiła moda. Thomas Jefferson zaprenumerował magazyn "Cabinet des Modes" i wysyłał ryciny przedstawiające wzory strojów znajomym damom w Ameryce."
"Sławny fryzjer Leonard pojawiał się w Wersalu raz na siedem dni, w niedzielę, pozostawiając codzienną pracę innym, na przykład swojemu pomocnikowi pięknemu Julianowi. Po prostu w tygodniu mistrz miał zbyt dużo zajęć w swoim paryskim salonie. Leonard był żywym, dobrodusznym Gaskończykiem o ostrym dowcipie i gwiazdorskim temperamencie."
cytat z książki "Maria Antonina podróż przez życie" Antoniny Fraser
Ciekawostki
Oczywiście konstrukcje takie były bardzo czasochłonne (co niezbyt się liczyło), i bardzo kosztowne (co czasem miało znaczenie).
Tak skomplikowanej konstrukcji oczywiście nie można było zdejmować na noc a myciem nikt się nie przejmował. Aby nie zniszczyć dzieła damy spały na siedząco z fryzurą zabezpieczoną odpowiednim pokrowcem - workiem. Czasem trwało to poświęcenie kilka tygodni, aż się konstrukcja rozpadła.
'London Magazine' informował w 1768 roku o pewnej damie, która 'otworzyła', znaczy się zdjęła fryzurę po dziewięciu tygodniach. Wielką musiała być z niej modnisia.
Ale kto powiedział, że jakakolwiek moda ma być przyjazna jej wyznawcom?..
Natomiast była nadspodziewanie przyjazna dla wszelkiej naturalnej fauny zamieszkującej ludzką głowę, a także dla rzadziej spotykanych w tym środowisku zwierzątek.
Lady Coke of Norfolk poroniła z przestrachu, kiedy wykryła myszy w swojej koafiurze. A myszy w owym czasie było mnóstwo w każdym domu, więc trudno się dziwić, że chętnie wybierały sobie takie bezpieczne pomieszczenie.
Wraz z wymyślaniem kolejnych fryzur, wymyślano zatem również… przyrządy, które dawały możliwość drapania skóry głowy oraz pułapki na insekty.
Markiza de Pompadeur
Historia fryzur XVIII wieku jest niesamowita. XVIII wiek jest uważany za "wiek kobiet". To czas, wyrafinowania, maniery, prostoty i koafiur sięgających monstrualnych rozmiarów.
Historia fryzur kobiet 18 wieku można podzielić na kilka etapów.
Nowa era rozpoczęła się w 1713 roku, na uroczystym przyjęciu w Wersalu, kiedy to księżna Shrewsbury pojawiła się przed Ludwikiem XIV z gładkimi i lekko kręconymi włosami, zdobionymi koronkami i kwiatami. Ta pozorna prostota stała się główną tendencją stylu rococo.
Wszystkie panie z obrazów Watteau, Boucher, Patera, de Troyes, Chardin mają fryzury proste i skromne, ale pełne wdzięku , bez względu czy jest to luksusowa markiza de Pompadour czy cnotliwa Maria Teresa . Wystarczy posłuchać nazwy fryzur: "Butterfly", "sentymentalny", "tajne", "maminsynek".
Jednak gdzieś od połowy lat 70-tych fryzura "dorastała" ponownie, aż osiągnęła niesamowite kształty i rozmiary.
Rewolucja francuska zmieniła to wszystko.
W drugiej połowie XVIII wieku Europę ogarnęła anglomania, a więc naśladowano także angielskie fryzury, a te w porównaniu z francuskimi były znacznie uproszczone. Damy pozbyły się uciążliwych peruk, a włosy, najczęściej już nie pudrowane, opadały swobodnie na ramiona w obfitych puklach i lokach.
Mozart u fryzjera
Aż tak bardzo, to owo silne pudrowanie nie straciło na popularności. Gdy mi kiedyś przyszło po raz pierwszy ujrzeć pewną znajomą damę bez pudru na twarzy, nie byłem pewien, czy mam do czynienia z tą samą osobą.
OdpowiedzUsuńOsoby stające przed kamerą, są też dość mocno pudrowane. Nie ma nic gorszego gdy przyjdzie kręcić zdjęcia w upalny dzień. Mieszanki potu z pudrem nie życzę nikomu.
... choć raz obudzić się w łożu z baldachimem, założyć suknię z gorsetem i bufiastymi rękawami...
OdpowiedzUsuńLadna peruka, zawsze uczesana i dyskretna to moglby byc dobry pomysl nawet na codzien, zwlaszcza jak ktos nie ma reki do czesania, tak jak ja. Innym robie cuda na glowie, a sobie ...nic, po prostu nie wychodzi...
OdpowiedzUsuńB.ciekawy post! Pa-Ag
O małych żyjątkach w perukach słyszałam ale myszy???
OdpowiedzUsuńPrzenoś nas Jaśminko częściej w tamte czasy:)
Miłego popołudnia:)))
Beautiful and very interesting post!!!
OdpowiedzUsuńKisses.
o rany, aż mnie głowa zaczęła swędzić od tego wpisu o fryzurach ;)
OdpowiedzUsuńale te kobiety musiały mimo wszystko "cierpieć" - kilogramy ubrań, jakiś stelaży na sobie, masa pudru i innych, często trujących kosmetyków na twarzy i do tego jeszcze te rusztowane fryzury - i chociaż to tak ładnie czasem wygląda, to nie wiem czy bym chciała tak na co dzień chadzać, nie wspominając o spaniu na siedząco ;)
pozdrawiam serdecznie
Lubię filmy kostiumowe, ich klimat, ale chyba nie zamieniłabym się z damami z tamtych czasów. Wracając z pracy zrzucam "uniform", nawet zegarek mnie upija, biżuteria, wszystko...A co dopiero taka fryzura. Jednak dobrze, że dzisiejsze kobiety mają na głowie "tylko" pracę i dom, ew. kilka jeszcze innych spraw :)
OdpowiedzUsuńZ jednej strony fantastyczne stroje, piękne wnętrza, ale z drugiej ta higiena (a raczej jej brak), robale, pudrowane tygodniami włosy... Ile kobiety potrafią się wycierpieć dla urody:) no cóż, dzisiaj zamieniono to na operacje plastyczne:)
OdpowiedzUsuńTeż szukam od jakiegoś czasu książki Fraser, natomiast wczoraj w bibliotece udało mi się upolować "Bogini obfitości" (http://www.biblionetka.pl/book.aspx?id=89733). Jeszcze nie zaczęłam, ale z opisu wynika, że jest to opowieść królowej. Ciekawa jestem, czy znasz, polecasz tę książkę?
Pozdrawiam!
Ann nie czytałam tej książki ale w kolejce mam następną "Tajemniczy dziennik Marii Antoniny" siostra mi kupiła, jest to w odróżnieniu od obecnej książki która oparta jest na dokumencie, czystą fantazją literacką.
OdpowiedzUsuńCo prawda nie jestem milosniczka historii, ale kiedys uwielbialam czytac ksiazki o czasach ludwikowskich. Interesowalo mnie zycie nie polityka. Wiec jesli bedziesz nas czesciej zarzucac taka historia, masz we mnie wiernego czytelnika.:-)Czasami zaluje, ze nie mam tutaj takiego dostepu do takiego typu ksiazek jak w Polsce, ale tez mam i mniej czasu na ich czytanie.
OdpowiedzUsuńTe czasy zawsze mnie fascynowaly.Na szczescie w dobie internetu mozna sie duzo ciekawych faktow z tego okresu dowiedziec.Raz po raz probuje klimat tych czasow przemycic na moje haftowane obrazy czy na bombki decu.{Pozdrawiam i czekam na Twoje swiateczne pomysly
OdpowiedzUsuńBardzo interesujące!
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością i zaciekawieniem przeczytałam, pisz takie posty jeszcze :-)
Ale muszę też wreszcie napisać, że zawsze z ogromnym zainteresowaniem zagladam do ciebie, nie tylko dlatego, że jestem ciekawa, co pokażesz lub opowiesz tym razem, ale także, jakie bedzie tło twojego bloga :))
Pozdrawiam cieplutko!
Monika
Bardzo ciekawy wpis :) Jestem chętna na wiecej :)
OdpowiedzUsuńChciałabym się choć na chwilę przenieść w tamte czasy. Poprzebierać się w te finezyjne stroje...ale włosów nie dałabym żadnemu nadwornemu fryzjerowi (nie znoszę!) Nosiłabym ekstrawagancko naturalnie rozpuszczone ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wpis Asiu.
Pozdrawiam Cię serdecznie.
To są moje ulubione klimaty :)
OdpowiedzUsuńJa przeczytałem powieść " Bogini Obfitości" również ciekawa książka :)