Wymyśliłam sobie mały remoncik, chciałam przemienić pokój moich dzieci który pozostał nietknięty od czasu wyjazdu powyższych na uczelnie. Pokój typowy jak dla nastolatków, na dodatek nie mogli się zgodzić co do koloru więc zwariowana mamuśka pomalowała pół pokoju na jasno niebieski a pół na granatowy. Moje dziecka nie dopuszczały myśli o zmianie , nieodmiennie remont pokoju kojarzył się im z tym ,że mamuśka chce ich już wyeksmitować z gniazda. Co nie jest prawdą, chętnie zatrzymałabym czas gdybym potrafiła tego dokonać, wolałabym mieć ich koło siebie, więc nie bardzo rozumiałam ich obawy. Nadszedł jednak czas i już nie wytrzymałam, przemalowałam pokój na " rzymski poranek" i doprowadzam go do użytku .
Pomyślałam sobie że remont przeprowadzę przed urlopem, między dyżurami malowałam więc zawzięcie , Misiek ściany ja resztę( malowaliście żeliwne kaloryfery? a na dodatek z ciemnoniebieskiego na biały kolor?jak tak to poproszę o współczucie, nigdy więcej) a teraz sprzątam hałdy które wyniosłam z remontowanego pokoju i końca nie widać.Oczywiście przeliczyłam się ze swoimi siłami , urobiona jestem na maksa, nie czuję już nic, a właściwie to czuję że mnie wszystko boli.
Jak zwykle mądra jestem po czasie ....ja wiedziałam że tak będzie ............. a jednak głupi człowiek, oj głupi, myśli że przechytrzy czas.
remonty ... ciężka sprawa. Ostatnio wzięłam się sama za malowanie kuchni , tak na oko wychodziło mi, że zrobie to w trzy no góra cztery godziny... malowałam dwa dni !
OdpowiedzUsuńbo z remontami tak jest , maja trwać tydzień to trwają 2-3 tygodnie, maja kosztować 1000 zł a kosztują 2000 ;))), jak remontowałam salon 3 tyg przed świętami i jeszcze wpadłam na pomysł by pomalować kuchnię, to uznaje teraz że nie była to mądra decyzja, łaziłam obolała przez 2 tygodnie po wtachaniu tego wszystkiego z powrotem ;)
OdpowiedzUsuńNo ale nie poddawaj się ;))
Oj tak,latka lecą a my czujemy się ciągle młodzi,tylko duchem niestety.A siły już nie te,wiem coś o tym.
OdpowiedzUsuńale na pociechę zostaje piękny pokoik jak malowanie...Szybko dojdziesz do siebie i pozostanie radość i satysfakcja, ze własnymy rencamy oto się zrobiło!
OdpowiedzUsuńSerdeczności
Mam nadzieję, że remont będzie zaadaptowany. U mnie była puenta. Nic nie mogę znaleźć.
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś czarny sufit (żeby obniżyć wizualnie wysokość 3,15), który później malowałam na biało :). Kaloryfery wprawdzie były jasne ale w całym mieszkaniu żeliwne, chyba rozumiem :)
OdpowiedzUsuńНе уверена, что все правильно поняла... Но как мне показалось, это именно мое состояние! Состояние ремонта - жуткого, нудного, бесконечного! И уже думаешь - а зачем он был нужен и когда это все закончится!!! Удачи и окончания ремонта!
OdpowiedzUsuńRemont jest zawsze pewnego rodzaju wyzwaniem nie tylko natury artystycznej, ale dobry efekt wart jest zmęczenia, czyż nie? :) Pochwal się proszę nową aranżacją.
OdpowiedzUsuńMiło pozdrawiam :)
Oj ja zwlekam z małym remoncikiem jak tylko mogę... Niestety zbliża się ten czas... "ja wiedziałem, że tak będzie" ulubiona przyśpiewka mojego M. Jak tylko coś wymyślę, realizujemy, napotykamy trudności i wtedy: "ja wiedziałem..." Ach, życie...
OdpowiedzUsuńWitaj!
OdpowiedzUsuńŁączę się w bólu - kaloryfery + okiennice przemalowałam kiedyś z brązowego na biały. Właśnie teraz jestem w trakcie malowania pokoju (reszta mieszkania przede mną) i też mówię: "Nigdy więcej"! Niestety zapomniałam jak to było ostatnim razem... ;-/
Pozdrawiam, A.
artsajke.blogspot.com
W trakcie remontu zawsze mówię: "Nigdy więcej!!!", potem jednak wdaję się w nowy remont i znowu: "Nigdy więcej!" itd........
OdpowiedzUsuńKiedyś wpadłam na "genialny" pomysł i pomalowałam kuchnię na granatowo a potem musiałam znaleźć drugi genialny pomysł, żeby z tego granatu zrobić jakiś jasny kolor. Nawet drapanie ścian wiele nie pomogło. To był koszmar. Współczuję Ci szczerze.
Asiu...jesli to Cie pocieszy, to....powiem tylko, ze remont -jako skutek pozaru (ale takiego prawdziwego, z ogniem dymem, tym calym syfem jaki mialam w 2009 roku w domu) i porzadki po nim tez sa wstretne w skutkach:-((( Dlatego wspolczuje i z pelmna swiadomoscia "mowie": ROZUMIEM CIE
OdpowiedzUsuńNos do gory, zobacz: przemalowalas granat na biel to juz cos, nie zawsze sie udaje;-))))
Pozdrawiam cieplutko!
ja mam zeliwiaki...masakra do malowania...po ostatnim remoncie zabudowałam :)pozdrawiam i zapraszam:)
OdpowiedzUsuńTak to już z remontami, ale efekt końcowy zawsze wynagradza :) a malowania kaloryferów współczuje, też kiedyś takie miałam
OdpowiedzUsuńRemont i pozar maja to do siebie ze ..trzeba sie po nich napracowac i to okrutnie..wspolczuje i proponuje..herbatke koc. ksiazke i oby do jutra.Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńja co prawda swej własnej chaty nie posiadam jeszcze... ale wiem cóż znaczy demolka w domu - w zeszłe wakacje w moim rodzinnym domu wymyślili wymianę okien... wszystkich... w sumie 22 okna i okienka, a demolka w calutkiej chacie, od piwnicy po piętro. Wielokrotne zmywanie podłóg, walające się sterty gruzu i pyłu, jak po wybuchu bomby :)
OdpowiedzUsuńpamiętam, że z siłami na sprzątanie też nie było łatwo. Odkryłam, że kiedy robiłam sobie 15 min przerwy od niekończącego się zmywania podłóg to potem zdecydowanie gorzej było mi się zabrać ponownie do pracy. Także z każdym dniem robiłam sobie mniejsze przerwy i tak aż do nocy - oby tylko sprzątnąć! :D
pozdrawiam!
Jasminko.remonty to jest to z czym kazdy jakos kiedys musi sie zmierzyc.Wiem co to jest i bardzo dobrze cie rozumiem i Twoje rozterki.Mysle ,ze teraz po wszystkim jestes zadowolona.Musisz koniecznie pokazac efekt koncowy.Ja tak sie sklada ze tez jestem w trakcie remontu.Wymiane okna na klatce schodowej mam juz za soba Teraz musze przezyc malowanie starej boazerii.Juz sie boje co to bedzie.Kilka fotek wstawilam u mnie na blogu.Pozdrawiam i zapraszam do mnie.
OdpowiedzUsuń