wtorek, 2 października 2012

Poddać się czasowi

Pelargonie w deszczu

Poddaje się, a właściwie poddałam się czasowi. Ciągła gonitwa za tym by zdążyć bardzo mnie zmęczyła, wiem że pewnie za niedługo znowu będę za czymś gonić ale tymczasem poddałam się zupełnie fali upływającego czasu. Dlatego mnie tu nie było. Pracowałam, bo tutaj muszę poddać się grafikowi który przekroczył mój wymiar godzin i przekroczyłam go dość solidnie, czas nie pozwolił na moje marzenia, czas ograniczył moje możliwości co do robótek i planów. Więc nie walczyłam z nim wcale. To co mi pozostawił to zaledwie ułamki wolności, wykorzystałam je na przeczytanie kilku książek i niewielkie zmiany w swoim otoczeniu. 


Posiadam mały balkonik, na którym co roku zakładam mały ogródek, mieszczący się zaledwie w dwóch skrzynkach z kwiatami. Od lat królują w nim pelargonie , nie tylko ze względu sentymentalnych ale również ze względów czysto praktycznych, są po prostu wytrzymałe na palące słońce i na kilka dni mogę je spokojnie zostawić , żyją pomimo mojej nieobecności.Co roku z bólem serca wyrzucam je na śmietnik , niestety nie mam je gdzie przechować. Ale teraz postanowiłam je przenieść do domu aby jeszcze troszkę cieszyć się kwiatami z mojego mini ogródka, robiąc dla nich miejsce oddałam w dobre ręce wszystkie kaktusy które przerosły moje okno. Teraz  okna  upodobniły się do tych babcinych zapamiętanych z dzieciństwa,pełne pelargonii.


Kącik komputerowy, mój osobisty. 


Kwiaty cieszące oko, gdy siedzę sobie i piszę ten wpis. 


Jestem wyciszona i pogodzona z upływem czasu, ma to dobre strony; zauważam drobiazgi, cieszę się nimi. Cieszą mnie każde najmniejsze zmiany jakie mogę dokonać wkoło mnie; a to ptaszki pod pelargonią a to odważniki które uzupełniają wagę która od wielu lat służy jako kwietnik.Gdy nie mogę tworzyć to chociaż coś dodam do dekoracji domu, nie potrafię zupełnie wyłączyć w sobie potrzeby zmian , potrzeby tworzenia czegoś nowego.               

I chociaż poddałam się czasowi to jednak nie pochłonął mnie całkowicie, potrafię mu wyrwać choć chwilę tylko dla siebie, i myślę że to zwycięstwo nad lenistwem i marazmem. To kreatywność utrzymuje mnie przy życiu. Obserwując świat i ludzi wiem na pewno że położenie się do łóżka, złapanie pilota i bezmyślne śledzenie telewizora, bezmyślne trawienie czasu przy komputerze prowadzi do degradacji człowieka. Bezmyślność i marazm, brak chęci działania to morderstwo popełnione na samym sobie. A ja nie jestem samobójczyni, więc działam choć na pewno w mniejszym stopniu niż kiedyś. A jak czas będzie łaskawy to podaruje mi minuty , może godziny które wypełnię swoimi robótkami, czego i wam życzę.


A to najnowsze zdobycze, odważniki. 


Motto umieszczone na mojej wadze brzmi;
 " Ultra posse nemo obligatur" 
w tłumaczeniu;
 " Nikt nie jest obowiązany uczynić więcej, niż może " 


20 komentarzy:

  1. Miło mi, że masz jeszcze wagę, dawno Ciebie tu nie bylo a zawsze byłaś moją dobą duszką, to Ty uczyłaś mnie obsługi komputera i zawsze jesteś inspiująca , Ciebie podglądam i nabieram chęci, aby coś zobić...pozdawiam Halina

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękny kącik. W takim miło pracować nawet wiele godzin. Doskonale Cię rozumiem - miałam taki sierpień i pół września. Zapomniałabym - firanka jest urzekająca!

    OdpowiedzUsuń
  3. Twój post dał mi wiele do myślenia. Ostatnio jestem zabiegana tak, że we wszystkim nawalam. Terminy w pracy, terminy w domowych sprawach, terminy w moich poczynaniach ręko&dzieło... wszędzie gonią terminy. A gdzie przyjemność w tym wszystkim?
    Gdzie chwila odpoczynku, gdzie łapanie ostatnich promieni słońca. Hamaczek smętnie powiewa na wietrze, a ja nie mam czasu...
    Ach, pomarudział, pomarudziła i dawaj do pracy ;-)))
    Podoba mi się też ten napis na wadze- życie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Napis na wadze... sama prawda - niestety niektórzy nie chcą się z ta prawdą pogodzić... stąd pretensje do innych, albo do siebie.
    A Twoja firanka... zawsze mnie rozmarza ...

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękne słowa te o kreatywności. I firanka cudowna.

    OdpowiedzUsuń
  6. Okno w kuchni BAJKA! Te pelargonie na tle koronkowej firany prezentują się doskonale.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Śliczny i wygodny kącik, a przy okazji można nacieszyć oko widokiem pięknych kwiatów.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Z pelargonii sie robi male sadzonki,ktore rosna w domu w doniczkach,a wiosna mozna je wystawic na zewnatrz.Masz duze kuchenne okno, na ktorym spokojnie zmiesci sie kilka doniczek.Pelargonie wyhodowane z sadzonek sa jeszcze piekniejsze i wieksze od tych kupionych w sklepie.A w czasie kwitnienia proponuje podlewac je nawozem.Odwdziecza sie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Zgadzam się - marazm z lenistwem są gorszą chorobą, niż ostre zapalenie płuc. ;) Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  10. Współczuję "zagonienia". Myślę, że rozumiem o czym piszesz. U mnie zaczyna się to we wrześniu. Wczoraj jeszcze na dodatek, musiałam powiedzieć mojej jedynaczce do zobaczenia i wyprawić ją na długo, za nie jedno morze.
    Buddyści mówią, żyj tak jakby to miał być twój ostatni dzień. Myślę, że to czyni człowieka lepszym na ludzi i na samego siebie. Jednak każdy żyje jak chce.
    Powracając do codzienności, ja pelargonii nie lubię, ale Twoje jakieś inne delikatne i różowe. Moja sąsiadka przycina je przy ziemi i trzyma na klatce schodowej. Widzę jak latem kwitną jej bez opamiętania na balkonie (na szczęście u nas dość dużym.
    Pozdrówki.

    OdpowiedzUsuń
  11. Tak pelargonie są bardzo wytrzymałe, właśnie porobiłam nowe sadzonki.Ich ceny tego roku to był zawrót głowy. Twoje są piękne, może warto zrobić choć kilka sadzoneczek.

    OdpowiedzUsuń
  12. Pisać i siadać przy takim oknie jest wspaniale. Przepiękne rzeczy tworzysz. Wiem co oznacza brak czasu. Ciągłe obowiązki zwłaszcza szkolne mojego synka bardzo mnie męczą. Dla relaksu zajmuję sie ceramiką (lubię to). Jednak marzę o chwili lenistwa.

    Pozdrawiam
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  13. Można się zakochać w takim oknie, zapuścić przy nim korzenie jak mocne drzewo i nie dać się żadną siłą z niego ruszyć... Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  14. Mnie powaliłwidok okna i tej cudownej firanki , zapomniałam na chwile o pieknych pelargoniach , zazdroszczę takiego miejsca tylko dla siebie bo ja ciagle sie tulam po mieszkaniu...

    OdpowiedzUsuń
  15. Zdjecie Twojego okna to obrazek iscie bajkowy. Mysle ze kazdej z nas skojarzy sie on wlasnie tak. Pelargonie w towarzystwie tej "zabojczej" ( w pozytywnym sensie) firanki, prezentuja sie bosko. Ach, jak przyjemnie zaraz z rana oko nacieszyc...i wiesz co, chyba bede malpa i sprobuje taka firaneczke po prostu "odmalpowac"...No rewelacja :)
    A jesli o uplyw czasu chodzi, to ja odkad zajmuje sie robotkami ( a wiec kilka lat) co prawda nie mam czasu tzn. mam go zawsze za malo, ale jestem spokojniejsza, wyciszona, bardziej zrownowazona i szczesliwsza. Niestety sa ludzie, ktorzy twierdza ze wlasnie nasze robotki to strata czasu, bo po co to komu? Ale ja naleze do tych co wola szyc, dziergac,haftowac, malowac, klejic itp. i niech juz tak zostanie, bo w przeciwienstwe do tzw. "Couch Potatoes", czyli tych lezacych z pilotem na sofie, jestem z cala pewnoscia bardziej zadowolona i usatysfakcjonowana, czego i Tobie zycze, pozdrawiam cieplo :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Piękny wpis.
    Firana powaliła mnie kolana.
    Kiedyś coś takiego sobie zrobię:)
    Pozdrawiam Lacrima

    OdpowiedzUsuń
  17. Bajeczna zasłonak z serwetek! A pelargonie świetnie pasują do tego klimatu.

    OdpowiedzUsuń
  18. Pelargonie wspaniale wyglądają na tym Twoim parapecie :)

    OdpowiedzUsuń