Bogactwo przypraw - nawet najbardziej egzotycznych i jeszcze niedawno obecnych tylko w marzeniach - jest upajające. Na półkach sklepów mienią się barwne opakowania i snują obiecujące wonie. Ta różnorodność cieszy i motywuje. Dostępna dla każdej kuchni domowej stanowi wyzwanie. Przyprawianie potraw jest prawdziwą sztuką, nieumiejętne stosowanie przypraw może zabić naturalny smak potrawy, a przecież nie o to chodzi. Więc o co? - a o to, że "Mam, dodam, jaki będzie efekt?"
Tak pewnie brzmiałyby słowa wstępu w książce, którą może kiedyś napisze mój syn, tymczasem zrobiłam mu kuferek na przyprawy, które namiętnie zbiera i stosuje w swojej kuchni. Przyprawy tak orientalne, że ja ich nie znam i nie pojmuję.
Kuferek jak na mnie dość ascetyczny,elegancki, bardzo męski; głęboka czerń, motyw orientalny na wieku przypominający anyż gwiazdkowy ( inaczej badian , ha,ha przygotowałam się). Cała ozdoba kuferka to piękne zapięcia, uchwyt z kawałka skóry i napis ręcznie umieszczony złotą farbką na czerni.
Napis łaciński "aromata in culina" po polsku znaczy " przyprawy do kuchni", jak dla mnie po łacinie ładniej brzmi. Teraz można spakować przyprawy do małych woreczków, zamknąć kuferek i wziąć go za uchwyt wynosząc z domu gdy ma się ochotę ugotować coś dobrego na wyjeździe na przykład dla mamusi.
Mam nadzieję , że synuś zaakceptuje kuferek w takiej odsłonie.