To nie jest Wielkanoc, to tylko zdjęcie z tego okresu. Chciałam już wtedy coś napisać na blogu o moim domu , ale zabrakło mi czasu i właśnie sobie uświadomiłam jak szybko on płynie w codziennym znoju.Ostatnio szukam równowagi między pracą a życiem, bo chyba za dużo mam tego pierwszego, a za mało żyję, tak po prostu.
Uchylam więc kotarę i wpuszczam was do mojego domu.
Postawiłam na ciemny grafit na jednej długiej ścianie i jestem zadowolona. Na zdjęciach pokazuję metamorfozę, która postępowała systematycznie od dwóch lat. A jakby mi było za mało przemalowałam stary stół dębowy i krzesła z jadalni na ten sam kolor. Wprawdzie biłam się z myślami, czy aby nie uczynić go jasnym, ale zaryzykowałam i mam ciemne meble. Z tego kroku też jestem zadowolona, tym bardziej, że po tym jak to uczyniłam, okazało się to bardzo modne, tzn.mocne, ciemne kolory na ścianach, a meble wtopione w tło. Nigdy nie podążam za modą, trendami, raczej kieruję się swoją fantazją, to bardziej pociągające, kreatywne i zabawne.
Stary stół dębowy , stare krzesła, stary kredens - kupione za grosze, przemalowane genialną farbą kredową. Dywan jest nowy, ale stylizowany na vintage. Najdroższą rzeczą w jadalnym kącie to tapeta.
Myślę, że to jeszcze nie koniec, może zmienię poduszki na krzesła?
Kącik zmienia się w zależności od przybrania stołu, od obrusu na nim , dzięki bukietom z kwiatów, oświetlenia, można sobie poszaleć .
Miałam napisać miłego wieczoru, ale to już noc, więc życzę spokojnej nocy.