Tak na rozgrzewkę powiem, że u mnie słońce świeci, w sercu nadzieja na wiosnę, a w realu od poniedziałku idę do nowej pracy, wprawdzie na zastępstwo, ale to też pewna rozgrzewka , czas ruszyć do ludzi i zacząć normalnie żyć. Nie powiem , przerwa była mi potrzebna, wolność też ma swoje plusy, tym bardziej , że nudzić się nie umiem.
Tęskni mi się już za robótkami, zastąpiłam je inną działalnością ; malowanie ścian, wyszukiwaniu staroci i oczywiście ich przerabianiem, gabaryty duże, więc troszkę już jestem tym zmęczona. O tym będzie następnym razem.
A tymczasem w roli głównej kuferek w koronki , które niezmiernie kocham i miałam okazję coś powymyślać, po prostu wena twórcza mnie ogarnęła tak , że nie mogłam przestać koronkować. Kuferek powstał jeszcze we wrześniu, ale nie miałam okazji go pokazać , więc uzupełniam zaległości. Posiadaczka owego kuferka, zresztą bardzo miła osoba , dała mi wolną rękę w ozdabianiu za co jestem jej wdzięczna, pewnie jest zaniepokojona czemu tak długo jej kuferek nie pokazał się na blogu, nie będę jej trzymać w niepewności i oto on.