Opowieść zaczyna się od momentu gdy pewna młoda dama dziedziczy dom po jakiejś tam babce, stary dom pełen tajemnic. Pewnego dnia trafia na strych ,na który dawno nikt nie bywał. Okazuje się że znajdują się tam skarby jakie każda młoda dama uwielbia , czyli fatałaszki, torebki, kapelusze , puzderka , skrzyneczki pełne małych rupieci , listów zawiązanych różową wstążka i zasuszonych róż. I tu niestety budzi się ze snu i okazuje się że wszystko co ją tak strasznie urzekło nie istnieje naprawdę, i na pewno młodą damą to ona już nie jest, raczej bardziej pasuje jako eksponat do tego strychu ze snu. Zrobiło się jej troszkę żal i postanowiła sprawić sobie kuferek na biżuterię, taki niepospolity , taki co to by przypominał trochę skarb znaleziony na starym strychu. I jak postanowiła, tak też zrobiła.
Jak zwykle u mnie bywa , proces tworzenia trwa bardzo długo. Po pierwsze chciałam aby to były róże z mojej najulubieńszej serwetki i oczywiście musiała znaleźć się dama w centrum uwagi. Chciałam aby wieczko tworzyło pewien obraz. Podglądam zdolne dziewczątka które umieją posługiwać się komputerem tak że tworzą obrazki - miszmasze, czyli z różnych elementów składają kolaż pokryty esami, nie wiem czy dobrze tłumaczę, ale może się domyślacie o co mnie chodzi. No ja tak nie umiem , wymyśliłam sobie że zrobię sobie kolaż w technice decoupage, który daje takie możliwości tyle tylko że trzeba się dłużej męczyć i dłużej czekać na efekt końcowy w porównaniu z komputerem. Gdybym umiała to wykorzystałabym kolaż komputerowy , wydrukowała i przykleiła. Ale nie.......................ja sama sobie utrudniam.
Wieczko pokryte jest papierem ryżowym z napisami , przetartym lekko białą farbą, na to naklejone są elementy serwetki w róże i dama , którą wydrukowałam na drukarce, wszystko dokładnie wylakierowane ( sama nie wiem iloma warstwami lakieru) do jednolitej powierzchni, dodałam delikatne esy namalowane przez szablon. Mam więc kolaż decu.
To jeszcze nie koniec , postanowiłam udekorować sobie środek kuferka , tak by przyjemnie się do niego zaglądało. Wyszywałam więc serduszko różane, pokazywałam kiedyś na blogu postępy w hafcie. Wyszyłam sobie jeszcze literkę na dno ( tak, tak popukać się w czoło, przecież nie będzie jej widać gdy umieszczę w kuferku "sznury pereł" ). Ale ja będę wiedziała że różana literka tam jest. No to jeszcze mała różyczka ( znacie tę piosenkę o zasmażce, więc ta różyczka jak ta zasmażka ), a co tam , niech będzie, myślicie że za dużo tego? jakoś umiar nie jest mi znany w żadnej dziedzinie, jak coś robię to na całego, miał być bajkowy kuferek to jest.
Jeszcze jedna zasmażka w postaci róż wtartych na brzegach szufladki, róże z tej samej serwetki co na wieczku , widać jakie różne efekty można uzyskać stosując różne techniki do tej samej serwetki. I chyba na tym będzie koniec, aj , nie przecież jeszcze gipiurę przykleiłam , wpierw moczyłam ją w herbacie aby postarzeć. Uf !!! i na tym koniec, proces twórczy trwał od początku czerwca, można już cały swój majątek umieścić w kuferku. Muszę przyznać że miałam przednią zabawę w tworzeniu a chyba o to chodzi aby dobrze się bawić .
Kolaż decoupage.