Ćwiczę cierpliwość.
Każdemu wydaje się , że osoby które haftują to bardzo cierpliwe osoby, otóż nie. Ja jestem wyjątkiem? może nie.
Dla mnie haft jest odskocznią , a zwłaszcza haft krzyżykowy. Gdy stawiam krzyżyki i je liczę za dużo nie myślę o innych sprawach, zamykam się w swoim świecie. Nie jestem cierpliwa, lubię działać szybko, jestem ruchliwa i czasami nadpobudliwa, a jednak haftuję i lubię to robić. Nigdy jednak nie lubiłam wyszywać tła, ani jednolitych płaszczyzn np. jednym kolorem, wolę jak się coś dzieje na płótnie tak jak i w życiu, a ja wybrałam sobie wzór do hafu, który zaprzecza wszystkiemu. Dużo płaszczyzn na których nic się nie dzieje, ło Matko!!!!................zawzięłam się jednak, dłubię, .........i ćwiczę cierpliwość.
Nie, to nie dywan, to tylko mój haft w zbliżeniu.
A to mój miesięczny, wypocony urobek , chyba będę ten haft pocić jeszcze bardzo długo.
Może epoka nie ta, jednak widzę pewne podobieństwo do mojej obecnej sytuacji.