Pan Jezus Frasobliwy
Szedł Pan Jezus po świecie,szedł w przebraniu biedaka,
 rozglądał się, przystawał, słuchał, patrzył i płakał...
 Spotkał bezdomnych, takie strzępki człowieka,
 biedne kupki nieszczęścia, na które nikt nie czeka. 
Grzali zsiniałe ręce w dziurawych rękawicach, 
a obojętni ludzie płynęli po ulicach...
 Zaglądał ludziom w oczy. I co widział – moc smutku,
bezsilność, żal, obojętność. Płakał Pan po cichutku.
Popatrzył na kanały. Ludzie-szczury tam byli. 
Odziani w brudne łachy przy świeczce „dyktę” pili.
 Na miejskich wysypiskach odwiedził miot szperaczy.
Chwytali w lot odpadki – coś przyjąć od nich raczy? 
Chcieli dać szmat na odzież, bo nic nie mieli więcej... 
I szedł Pan piechotą w dzielnice bogactw, pychy;
 Oglądał cudne wille jakiś pokorny, cichy.
 Zachodnie auta mijał i wlókł się osowiały, 
a za nim groźne psiska szczekały i szczekały...
 Wysokie, kute bramy, mocne żelazne płoty 
i mury oddzielały bogaczy od biedoty. 
Nie było rąk z pomocą ani życzliwych oczu.
 Gdy siadł zmęczony w cieniu, by spocząć na uboczu. 
Załamał się biedaczek, rozejrzał po terenie
 i poszedł łzy osuszyć w kapliczce przy Skansenie.
 Spokojnie mógł rozważać zachowań ludzkich dziwy 
i został już na zawsze Pan Jezus Frasobliwy.
 Płacze jesiennym deszczem, zimowe śniegi rosną,
 okryją go pierzynką, słonko obudzi wiosną. 
Taki z nami zostanie i ja tu nic nie zmienię, 
spójrz i na Ciebie czeka w podlubelskim skansenie. 
Zdejmij kapelusz z głowy, uśmiechnij się do Niego,
przeżegnaj się i pociesz Pana Frasobliwego. 
Patrz, czajki przeleciały, skowronek szuka wiosny,
 spraw, niech w twym sercu mieszka Pan Jezus
– lecz Radosny. 
 Zofia Abramek  
Życzę spokojnych , pełnych zadumy i radości Świąt Wielkanocnych.
Jasmin
 
 










