Jestem dzisiaj w podłym nastroju, siedzę sama w domu, Misiek wyjechał, dzieci wyjechały, są gdzieś po za moim zasięgiem. I choć stare te moje dziecka ale nieziemsko za nimi tęsknię i wydaje mi się że im bardziej się ode mnie oddalają tym bardziej tęsknica mnie bierze.
I co by się zbytnio nie poddawać samotności dłubię sobie igiełką co nie co.
Pamiętacie może jak uczyłam się techniki haftu hardanger ? Pozostały mi po tej nauce wprawki na ślicznym pastelowo zielonym płótnie, szkoda mi było je zmarnować więc postanowiłam zrobić z nich podusie lawendowe.Podszyłam je jasno fioletowym płótnem, wyszyłam dodatkowo dziewczynkę i napis, uszyłam na maszynie i gotowe.
Zrobiłam też z bladofioletowego tiulu wkłady, tak by lawenda nie wysypywała się przez dziurki hardangera.
Zapach lawendy unosi się nieziemsko, woreczki przepięknie pachną. Przeznaczone były do szafy na półki ze swetrami ale chyba je umieszczę po mieszkaniu , chcę wchłaniać zapach lawendy.
Do szafy uszyję następne. O! teraz dopiero zauważyłam że zjadłam jedną literkę.....
Ślicznie dziękuję wszystkim kobitkom co do mnie piszą i zaglądają. Tym bardziej że wiele się chyba na mnie obraziło za niepisanie na ich blogach ale temu się wcale nie dziwię i ja się nie gniewam. Cóż nie jestem w stanie nadążyć za pędzącym światem blogowym, próbowałam ale chyba spasuję. Leniwie podążę swoim krokiem.
Pozdrawiam cieplutko i życzę miłego dnia.
Cudne woreczki! Szczególnie ten z dziewczynką !! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBeata
Świetny pomysł na wykorzystanie kwadracików a podusie prezentują się przepięknie, ja też nie chowała bym ich do safeczek, aż poczułam ten zapach-pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł i super wykonanie :)
OdpowiedzUsuńŚliczne maleństwa. Cudowne hafty. A lawendę tak lubię, że też bym nie chowała:)
OdpowiedzUsuńz literką, czy bez -wszystkie piękne!:)
OdpowiedzUsuńŚliczne.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCudeńka!!!
OdpowiedzUsuńprzepiekne...szkoda byloby je chowac do szafy...
OdpowiedzUsuńOj szkoda chować bo są przepiękne.
OdpowiedzUsuńZgadzam sie :) Szkoda chowac do szafy, sa zbyt ladne :)
OdpowiedzUsuńaj tam obrażanie, chyba nie ten wiek u bloggerek na fochy ;)
OdpowiedzUsuńŚliczne te woreczki w połączeniu z 2 rodzajami haftu.
Śliczne , takie delikatne ..
OdpowiedzUsuńAle przepiękne te podusie!
OdpowiedzUsuńJa bym ich Asiu też nie chowała :-)
Pozdrawiam cieplutko,
Monika
Śliczne poduszeczki lawendowe, rzeczywiście szkoda je ukrywać w szafie:)
OdpowiedzUsuńJa też powiem - śliczne te woreczki i żal zamykać je w szafie.
OdpowiedzUsuńA chyba blogowymi fochami nie przejmujesz się wcale? Chcą to niech się obrażają.
Każdy czyta, pisze i komentuje kiedy mana to ochotę. To niepoważne i dziecinne co nieraz widzę na blogach, teksty typu "dodałam do obserwowanych i proszę o dodanie mojego bloga", albo jeszcze bardziej żenujące.
Jak najbardziej popieram leniwe podążanie swoim krokiem.
Pozdrawiam serdecznie :)
i oczywiście przeczytam każdy następny wpis, choć czasami nie komentuję - bo nieraz tak jakoś wychodzi, że trudno jest pisać, niezależnie od osoby i tematu.
Jaśminku, najważniejsze, że jesteś, tworzysz, piszesz, pokazujesz, radzisz i czasami podzielisz się wzorkiem. Sama wiem ile czasu pochłania samo podczytywania i nie sposób wszędzie zostawić choć słówko. Z Ewcią z Perełek czasu stwierdziłyśmy, że za bardzo weszłyśmy w ten blogowy świat. Za duże koszty...
OdpowiedzUsuńA woreczki są rewelacyjne, bardzo delikatne.
Buziole kochana przesyłam
Cudeńka, przeczytałam poprzednie komentarze i widzę, że wszystkie dziewczyny zgodne, że szkoda w szafie zamykać :).
OdpowiedzUsuńJasminko ja też z tych, co się nie obrażają. :) Podusie lawendowe bardzo mi się podobają. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńNie gniewam się ,że do mnie nie zaglądasz:))Takich cudów jak Ty robisz tam nie znajdziesz:)))piękne zawieszki:)))A co do dzieci,wiesz matki tak mają,najpierw chcą żeby dzieci już były duże,a jak dorastają to chciały by żeby były wciąż małe:)))i tęsknotę też mają wpisaną w macierzyństwo:))
OdpowiedzUsuńSliczne Twoje podusie. A u mnie saszetki zapachowe i inne rzeczy, wpadnij jak znowu smutek Cie dopadnie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCo tam jedna literka w porównaniu z pieknymi podusiami, są cudne:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńjust beautiful:) love little girl:)
OdpowiedzUsuńnastroj podly, ale za to podusie piekne ^
OdpowiedzUsuńFajny pomysł, nie woreczki tylko poduszeczki lawendowe:)
OdpowiedzUsuńŚlicznie zrobione i jak najbardziej powinny wisieć na mieszkaniu a nie być rozmieszczone po szafach.
OdpowiedzUsuńNie liczy się "bieganie" po blogach i zostawianie niezliczoną ilość komentarzy, ale prowadzenie swojego bloga nie tylko dla siebie, ale ku inspiracji innych np. mnie:D Ja rzadko zostawiam jakiekolwiek komentarze, bo po prostu żal mi czasu, którego przy małych dzieciach i tak jest mało na czytanie, haftowanie i pisanie:)
Tutaj nieustannie zaglądam już drugi rok:)
Pozdrawiam ciepło
po prostu małe dzieła sztuki:))sliczne:))
OdpowiedzUsuńWitaj Jasmin :) z tym zaglądaniem na blogi to tak właśnie jest...ja mogłabym to samo powiedzieć o sobie bo zaległości mam straszne ale przecież tak na prawdę nikt na nikogo się nie gniewa tylko czasu brak :) u Ciebie zawsze jest co podziwiać i miło się Ciebie czyta. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńurocze podusie :)
OdpowiedzUsuń(dopiero dziś zauważyłam to wasze wspólne czarno-białe zdjęcie na pasku po prawej - świetne!)
Przepiękne lawendowe poduszeczki,pozdrawiam ciepło,Grzegorz.
OdpowiedzUsuńPieknie u Ciebie tancza igla z nitka ze wychodza takie cudenka
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Ula z Gor Blekitnych
Niezwykle praktycznie zagospodarowałaś swoje "wprawki" hafcikowe i aż zazdroszczę tych cudnych "opakowań" na wonną lawendę ;)
OdpowiedzUsuńToż to grzech byłby takie piękne saszetki po szafach chować. Niech cieszą oczy i ...nosy.
OdpowiedzUsuńCudnie na fotce z Miśkiem pozujecie.
Gratulacje ... młoda teściówko ;)
Za światem blogowym faktycznie trudno nadążyć... Ale nic na siłę. Też czasami nachodzą mnie okresy, kiedy mówię pas... bo życie to sztuka wyboru.
I nie podejrzewaj, że inni się na Ciebie obrazili za "nieodwiedzanie" ...może po prostu się nie odzywają z tych samych powodów, jakie Tobą kierują kiedy nie odwiedzasz inne blogi, nie komentujesz. Najpewniej oni też nie znajdują czasu na to... bo chyba i Ty nie gniewasz się za "niekomentowanie"
Buziaki przesyłam ...i jakby co, ja się nie gniewam :)
U Ciebie to wszystko jest bardzo pomysłowo wykorzystane, saszetki sa poprostu śliczniuchne.
OdpowiedzUsuńPięknie wykorzystałaś swoje wprawki! :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Jeśli zły nastrój jest motorem powstawania takich pieknych rzeczy to co powstaje kiedy masz dobry humor , pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPiękne poduszeczki, fajny ten pomysł z kolorowym tiulem pod spodem, w ogóle dobór kolorków świetny! Umiejętności hardangerowych zazdroszczę Ci dodatkowo, bo to cudny haft, a ja nie mam jeszcze pojęcia jak się za niego zabrać i czasu na to brakuje... podobnie jak na zaglądanie na wszystkie interesujące blogi i naskrobanie tam bodaj kilku słówek... Do Ciebie lubię zaglądać, bo Twoje hafty (i nie tylko hafty) są zachwycające, jedne z najpiękniejszych jakie widuję na blogach, szukam więc u Ciebie inspiracji i zwyczajnie "pasę oczy" :)))
OdpowiedzUsuńAsieńko Kochana taki już los nasz matek i żon... nie smuć się:) Dobrze, że masz pasję i zajęcie dla rączek łatwiej tęsknotę znieść. Widzę, ze ostatnio wzięło Cię hardangerowo. Piękne saszetki i stąd czuję zapach lawendy:)))
OdpowiedzUsuńKochana.
OdpowiedzUsuńŚliczności wykonałaś
Piękne! Wzorek z DFEA? Byłby do kompletu z moją dziewczynką z prezentem z tej samej serii:)
OdpowiedzUsuńWoreczki śliczne,że naprawdę żal byłoby je trzymać w szafie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie:)
Piękne i woreczki i Wy !!!
OdpowiedzUsuńUściski przesyłam:)))
Woreczki urzekają. Ja też nie nadążam za blogowym światem. Oglądać się staram w miarę na bieżąco, ale z pisaniem bloga i komentarzy gorzej. Pozdrawiam Cię serdecznie!
OdpowiedzUsuńPiekne podusie zapachowe i pomysly na ich wykonaie..zreszta , zawsze jak tu wpadam , mam czym oko nacieszyc.)
OdpowiedzUsuńWprawki wykorzystałaś po mistrzowsku !Już wyobrażam sobie ten zapach... nie chowaj go do szafy... Pa !
OdpowiedzUsuńjej jakie to wszystko piękne, prawdziwie i szczerze zazdroszczę talentu, podziwiam!! normalnie oczu nie mogę oderwać!! i już czuję jak pachnie ;)... u mnie wisiałyby na widoku, za cudne, by do szafy chować... gratuluję Asiula... ściskam Cię ogromnie!
OdpowiedzUsuńpiękne!!!
OdpowiedzUsuńCo za piękny haft i rewelacyjny pomysł miałaś z tymi podusiami. Ja na tak wysokie wyżyny haftu w zyciu nie wejdę, i tym bardziej podziwiam Twoja prace :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam An
Fantastyczne maleństwa!!!:)
OdpowiedzUsuńŚliczne hardangerki :)
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się kolor tkaniny, oczywiście obok haftu :)
Piękne rzeczy tworzysz:) aż oko się śmieje:)
OdpowiedzUsuńOj chyba i ja w ten weekend poczuję nareszcie zapach lawendy:) pozdrawiam, cudne te podusie:)
OdpowiedzUsuńprzeslicznie haftujesz, jestem pod wrazeniem twoich prac, estetyki, materiałow, doboru kolorów. cuda!
OdpowiedzUsuńhardanger jest mi totalnie obcy ale widuję tę technikę w gazetkach :)
pięknie zagospodarowałaś płótno :)
Piękne są te zapachowe maleństwa. prawdziwe śliczności.
OdpowiedzUsuńJejq jakie to wszystko piękne. Tylko pogratulować talentu. Ja zawsze miałam 2 lewe rączki do takich rzeczy, ech... Zapraszam do obejrzenia moich wytworów :-)
OdpowiedzUsuń