Zmienność, huśtawka nastroju, skok z euforii do głębokiego dołka pesymizmu, to moja specjalność.
Zmienność więc przekłada się na to co robię.
Czasami zaczynam wiele prac i nigdy , albo kiedyś je kończę, albo rzucam się w wir roboty i całkowicie mnie ona pochłania.
Zapominam wtedy o całym wszechświecie,
o kurzach w domu,
o telefonach,
o imieninach kochanej siostry ,
jestem strasznie niepoprawna.
Już tego nie zmienię, niestety.
W momencie wiru weny twórczej koniecznie musiałam znowu coś zmienić w domu,
i zmieniałam pokój moich dzieci,
które wyfrunęły z gniazda, jednak czasami sobie przypominają o jego istnieniu,
więc muszą się gdzieś zatrzymać.
Jednocześnie pokój ten mieści wszystkie rupiecie ,
które chomikujemy z upodobaniem z Miśkiem.
Rupiecie potrzebne, konieczne i niezastąpione w uskutecznianiu naszego hobby, hobby czytać w liczbie mnogiej.
Powstała więc hybryda magazynowo-sypialniana w stylu "niewiadomojakim" ,czyli według mojego widzimisię.
Będzie dzisiaj przydługawo.
Będzie dzisiaj przydługawo.
Przemalowałam szafy i komodę,
oczywiście resztką farby kredowej,
więc wyszły przecudne maziaje pędzlowe.
Wolałam pustą podłogę z chodniczkami, Misiek jednak chciał stary dywan z dużego pokoju umieścić w małym , muszę czasami iść na kompromis i już.
Wolałam pustą podłogę z chodniczkami, Misiek jednak chciał stary dywan z dużego pokoju umieścić w małym , muszę czasami iść na kompromis i już.
Skomplikowałam sobie powierzchnię pokoju ławą .
Ławę tę otrzymałam od kolegi z pracy, który wiedząc, że lubię starocie chciał mnie uszczęśliwić.
Pomyślałam, że może to nie ta epoka, ale kształt ciekawy, ławę przemalowałam farbą kredową i zostawiłam.
Malując komodę odezwała się dusza niespełnionej malarki, znalazły się więc na niej malowane róże.
Krzesło na razie pozostawiłam takie jakie było, na nim usadowiła się Zośka, oparta o poduchę.
Zośkę otrzymałam od Marysi ze stryszku.
W kąciku umiejscowiłam swój stary niciak,
już nie mam innego miejsca gdzie mogłabym go umieścić.
Niciak był w opłakanym stanie, ale bardzo chciałam go mieć.
Misiek go odczyścił, posklejał do kupki, ja pobejcowałam i wywoskowałam.
Nie chciałam go przemalowywać, ma super kratkę na wieku, musiała tak pozostać.
Niciak czeka na wykończenie środka,
no cóż, jeszcze poczeka.
Muszę przemyśleć i wykonać , a jeszcze nic godnego mego niciaka nie przyszło mi do głowy.
Stolik w nowej odsłonie wygląda super :)
OdpowiedzUsuńMoze i ja zmobilizuje sie do chwycenia za pedzel, bo kilka rzeczy czeka, farba tez tylko zaplu brak, no i czasu:) Pozdrawiam i czekam teraz na hafty:)
OdpowiedzUsuńWszystko wygląda wspaniale. Stolik przemalowany na biało jest śliczny! Ładnie i bardzo przytulnie, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńUzyskałaś piękny efekt dodając komodzie różany wzór, ale jednocześnie jestem Ci wdzięczna, że nie zamalowałaś "duszy" niciakowi, szkoda by było chować pod farbą historię jego życia :)
OdpowiedzUsuńWytrwałam i bardzo mi się podobało.
OdpowiedzUsuńMi się niciak podoba najbardziej. Super antyki Miśka. Zabawki cenię ponad miarę i z sentymentu nigdy nie wyrzucam, choć daję do zabawy innym dzieciakom. Róże przepiękne. Miałam w dzieciństwie taką komodę z Wyżkowa.
Moje dziecię gdy odleciało z domu na swoje, kilka lat temu, powiedziało: mamo przerób mój pokój na gabinet. No i tak zostało. Pomalowałam tzw. segmenty na fiołkowo, ściany na biało- granatowo i tak przyjmuję dzieciaki, które mogłyby być w wieku moich wnuczków, choć ich nie posiadam.
Ja ostatnio tylko w wakacje mam czas na remonty. W tym roku zakupiłam farbę do przemalunku "dużego" pokoju w M4. Po 10 latach trza się brać do roboty. Ponieważ latem można wynieść coś, na dość duży balkon, za tydzień po ogarnięciu się w pracy, ruszamy do ataku.
Ciepłe pozdrówki.
Dużo zmian! Dużo nowości! Tyle cudnych drobiazgów...
OdpowiedzUsuńNiciak -CUDO- uwielbiam takie mebelki. Komoda z różyczkami piękna delikatna i elegancka, a stolik po przemalowaniu nabrał charakteru! Bardzo wpasowała się w klimat pokoiku. Buziaki, pa !
Pasja, pasja, trzeba mieć pasję! ... przetrwa ten, kto stworzył swój świat.
OdpowiedzUsuńArtur Domosławski (z książki Kapuściński non-fiction)
Pasja "ratuje" nas,ładuje nam akumulatory. Gromadzimy energię na wygrzebanie się z kolejnego dołka:)Przynajmniej ja tak mam...a Ty chyba z całą pewnością:)
Pokój wygląda...hmm,bardzo "Jaśminowo".Pięknie i z duszą:)
Piekna przemiana w kazdym calu, piekna pasja do pozazdroszczenia.......Ula z G.B
OdpowiedzUsuńJak ja Ciebie z tym pokojem "po dzieciach" doskonale rozumiem....kropka w kropkę, tylko Twoich cudnych przemian i aranżacji brak.....
OdpowiedzUsuńBardzo miło :)
OdpowiedzUsuńCzytając jak bym siebie widziała mase przydasi .Dużo rzeczy zaczętych i nie pokończonych pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWłaśnie jestem na etapie odnawiania starych foteli, więc wiem, ile czasu i energii zabierają remonty i jak czasami trudno jest zrobić coś, co z pozoru wygląda łatwo i nieskomplikowanie. Tym bardziej doceniam więc to, co pokazałaś na zdjęciach. Widać w tym sporo pracy i konsekwencji, której podobno sobie odmawiasz. :) Pokoik ładnie wygląda. Dobrze, że nie przemalowałaś niciaka na biało. Czasami warto zostawić coś w oryginalnym kolorze. :) Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuń