Jesień obdarza mnie zawsze nostalgią i tęsknotą za miejscami ukochanymi, takimi jak Bieszczady. Co może się równać z grą kolorów liści na bieszczadzkich drzewach i połonin. Przez całe życie przywiązana byłam do górek i tych mniejszych i większych, mieszkałam zawsze wśród wzniesień.
Teraz mieszkam wśród łąk, między wodą Odry a stawami , wszędzie płasko aż po horyzont, na szczęście rozciągają się piękne lasy , co przybliża mnie do rodzinnych stron.
Odkąd mieszkam na Dolnym Śląsku staram się poznawać okolice miejsca zamieszkania. Zakochałam się w Miliczu i okolicach stawów milickich, jest tam taka miejscowość o nazwie Ruda Sułowska. Miejscowość oddalona od głównych dróg , o atrakcjach samej miejscowości można poczytać TUTAJ
Mnie jednak zachwycają stawy z ogromną ilością ptactwa, trzeba tylko zaopatrzyć się w lornetkę, dobre buty ,prowiant i gwarantuję wam , że relaks wśród natury murowany.
Moja wnuczka Antonina |
Czy krzyk łabędzia słyszeliście? mnie przestraszył, łabędź siedział koło ścieżki, a ja mu przeszkodziłam w zadumie. |
Co to? to nurkujące łabędzie. |
Czapla |
Chciałabym wrócić tu na wiosnę.
Dzisiaj to tyle, pozdrawiam cieplutko
Jasmin
Cudowne krajobrazy,uwielbiam tu do pani zaglądać ,piękne rękodzieło,niebywały gust ,styl ach....wołam o jeszcze. Pozdrawiam serdecznie Hanna
OdpowiedzUsuńDziękuję Haniu za tak ciepłe słowa,pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPiekne krajobrazy. Wnusia rasnie, pozdrawiam serdecznie Ula za G.B
OdpowiedzUsuń