Jestem obecnie w amoku robótkowym, który ogarnia mnie kilka razy do roku, teraźniejszy jest wiosenno-euforyczny. Szyję sobie a świat kręci się dookoła i wcale mnie on nie obchodzi, może tylko kwitnące i pachnące drzewa , tak , chyba tylko one.
Obiecałam córci dawno temu kołderkę patchworkową i czas było dotrzymać słowa. Zainwestowałam w sprzęt, z którego jestem niezmiernie zadowolona, teraz cięcie kwadratów idzie migiem, bez szablonu i zabawy w fastrygowanie szycie jest łatwe i przyjemne. Nowa maszyna choć nie luksusowa szyje cudnie i nic dziwnego że ogarnęła mnie nowa choroba robótkowa. Czołgam się więc po podłodze i fastryguję pikowanie, niestety do pikowania to ja jeszcze sprzętu nie mam , więc muszę robić to na piechotę. Próbowałam metody na taśmę , szpilkowanie , jednak nie bardzo wychodziło, szpilkami tylko się pokłułam. Mam nadzieję że ta metoda da owoce w postaci równo przepikowanej kołdry. No cóż, nauka jest fascynująca ale jednak początki bywają trudne. Grunt to nie poddać się, a po za tym trochę gimnastyki nie zaszkodzi w moim przypadku, może przy czołganiu brzuch mi się spłaszczy ?
Jak na moje oko, to TY moja droga nie potrzebujesz spłaszczać brzucha, bo ja przez plecki widzę, że brzuch jest ok:-) Kołderka cudna, kolory przepiękne. Jak ja zazdroszczę tej cierpliwości. Patchworki mnie zachwycają, ale chyba nie mam tyle cierpliwości:-( Może kiedys spróbuję... Tymczasem, będę podziwiać Twoje cuda! Buziaki:-)
OdpowiedzUsuńAch piękna . Człowiek się najtrudzi z tym patchworkiem, ale warto :)
OdpowiedzUsuńPo co Ci spłaszczanie brzucha? Kołderka milutka- podziwiam imotywuję się do roboty:)
OdpowiedzUsuńWidzę, ze euforia związana z wiosna dopadla absolunie każdego :)
OdpowiedzUsuńNie grzesz kobieto,po co spłaszczać płaskie:))kołderka zapowiada się ciekawie:))
OdpowiedzUsuńKołderka ma piękne kolory. Też byłam zadziwiona, jak kilka prostych narzędzi ułatwia pracę, kiedy wreszcie skompletowałam swój warsztat:)
OdpowiedzUsuńzapowiada się piękny patchwork. podziwiam cierpliwość i precyzję wykonania.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło
zacisze-magdy.blogspot.com
Przeraża mnie ogrom pracy przy patchworkach, ale efekty zawsze są obłędne. Podziwiam Twój zapał i pracowitość :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam I czekam na więcej.
OdpowiedzUsuńPodziwiam, bardzo podziwiam i trochę zazdraszczam... gdzieś tam w głowie patchworki to kolejna dla mnie niedościgniona rzecz...
OdpowiedzUsuńFajne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńPatchwork to coś co bardzo mnie intryguje :)
Może jak dzieci dorosną, spróbuję ;)
Miłego płaszczenia brzucha, czekam na zakończenie kołuderki :)
OdpowiedzUsuńA ja marzę o samodzielnym uszyciu takiego cudeńka i chętnie zgubię tu i ówdzie...
OdpowiedzUsuńAsiu trochę przesadzasz z tym deszczem ,bywałyśmy razem w Okunince i nie zawsze padało,a co nie mogę Cię trochę pocieszyć?
OdpowiedzUsuńA i mam pytanie co to za sprzęt do cięcia, może i ja skuszę się na patchwork.
Wiesiu jak ja tęsknię do was , do Okuninki, tylko tam miałam pogodę na niebie i w sercu.A jeżeli chodzi o sprzęt to jest to mata do ciecia z podziałką w kwadraty 5-cio centymetrowe, linijka z taką samą podziałką w kwadraty i nóż obrotowy do ciecia, super sprawa. A patchwork ci doradzam, uszyjesz kołderkę dla wnusi. Całuję cię mocno.
Usuń