Co u Was słychać, jak tam wasze wakacje?
Bo u mnie nietypowo.
Na początku lata zajmowałam się ogrodem, w Szpitalu ciężko pracowałam , bo jak zwykle w czasie sezonu urlopowego okrojony personel, więc tyra się za trzech.
W połowie lipca , przed samym urlopem dorwała mnie grypa, położyła mnie do łóżka i odcięła mi prąd. Myślałam, że to Covit, ale po wymazach , na moje szczęście, okazało się , że to jednak grypeczka. Niestety byłam tak osłabiona i zestrachana, że z wyjazdów zrezygnowałam.
Dałam się jednak namówić na dwa dni wypadu do Szklarskiej Poręby.
Jak wiecie to ja góry kocham miłością niezmienną, wydeptało się w życiu wiele szlaków i wylazło na niejedną góreczkę.
Ale teraz kolana mi wysiadły, Misiek nabawił się chorego serduszka, więc możemy tylko podziwiać widoki.
Dojechaliśmy raniutko, polecieliśmy na kolejkę ( kiedyś w życiu bym się na nią nie oglądała, a dziś to jedyne wyjście , aby stanąć na wiersycku).
I tu pierwszy szok, ludzisków krocie, po bilety stać trzeba w olbrzymiej kolejce.
Szok drugi, wszyscy uchachani i nikt nie ma maseczki, tylko ja i Misiek. Ja , jako Służba Zdrowia maseczkę mam przyklejoną do twarzy, byłam w szoku beztroską ludzi ściskających się w kolejce.
Wyjechaliśmy na Szrenicę i skręciliśmy w stronę Śnieżnych Kotłów i tu szok trzeci, jeszcze nie widziałam tylu ludzisków na tej trasie.
Na dodatek Misiek poczuł się źle, martwiłam się bardzo , więc trudno było mi się skupić na pięknie przyrody i delektować się nią.
Zjechaliśmy na dół , wieczorem myślałam, że będę dzwonić na pogotowie, tak było źle.Wypił lekarstwa i przetrwaliśmy tę noc. Najstraszniejsze w tym wszystkim , jest świadomość , że moje ukochane góry muszę niestety pożegnać.
Widząc co się dzieje w różnych znanych miejscach w Polsce, byłam i jestem do dziś w wielkim szoku.Rozumiem , że wakacje się wszystkim należą, odpoczynek jest niezbędny, ale żeby być aż tak lekkomyślnym i beztroskim , to nie na moje nerwy.
Tak więc urlop spędziłam w domu, a co można robić w domu?.............sprzątać, to i posprzątałam chałupę jak na Wielkanoc.
Nie ma tego złego coby na dobre nie wyszło, przy okazji zrobiliśmy kilka rzeczy na które ciągle nie było czasu.
I tak się będę nimi powoli chwalić.
Kiedyś tam Misiek na targu w Obornikach Śląskich kupił mi kryształową lampę , chyba za jakieś 20zł.
Lampa piękna, nie uszkodzona , tylko abażur bardzo sfatygowany, jakiś pogryziony. Stała ci ona i czekała na nową oprawę.
Doczekała się mojego urlopu.
Do uszycia abażuru użyłam materiału z Decorii, mają cudowne materiały w rozsądnych cenach. Sklep stacjonarny mieści się na przedmieściach Świdnicy, więc wracając z górek wstąpiłam do niego , rekompensując sobie nieudany wyjazd zrobiłam zakupy i teraz mam czym poszaleć.
Od kuchni
Abażur dość skomplikowany, dlatego długo nie mogłam się za niego zabrać.
Wyrysowałam szablon, wycięłam osiem kawałków i zszyłam , wyszła taka rozkloszowana spódniczka, potem podkleiłam zapasy dołu i góry klejem do drewna ( używam go do przyklejenia różnych taśm np. na kuferki decu.) Wykończyłam dwoma rodzajami taśm ozdobnych ze swoich przepastnych zasobów .
Piekne wykonanie, wyglada wspaniale. O covicie nie wspomne ,szkoda nerwow na glupote ludzka nie ma lekarstwa.Pozdrawiam serdecznie Ula z G.B
OdpowiedzUsuńBardzo udana przeróbka i staranne wykonanie. Mnie chyba korciłoby, aby użyć jakiegoś nowoczesnego, kontrastującego z kryształem materiału, ale to raczej nie Twój styl i chyba nie pasowałoby do Twoich wnętrz.
OdpowiedzUsuńCzy ta pani w żółtej bluzeczce to solniczka?
No tak , może i masz rację ale ja nic nowoczesnego nie mam.A ta dama to figurka do której dorabia się spódnicę i jest to igielnik.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPowstała bardzo ładna oryginalna ozdoba :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że z tęsknotą czekam na twoje posty :)
OdpowiedzUsuńŚliczna lampa! Ja mam jeden abażurek w zanadrzu do "rewitalizacji" - jeszcze nie mam pomysłu.
Kryształy natomiast "odkryłam" na nowo, kiedy po malowaniu pokoju teściowej robiłyśmy porządki. Ma pokaźną kolekcję kryształowych naczyń, niektóre na prawdę piękne :) Ale z kryształową lampą nie spotkałam się jeszcze. Buziaki, pa...
Bardzo fajna stylowa lampka. Kryształowa podstawa jest bardzo elegancka i pasuje Ci do wnetrza, z tego co wypatrzyłam na zdjęciach :) Teraz potrzebujesz Kryształowej Kuli do kompletu :P potem już tylko Tarot i seansy :D hahaha
OdpowiedzUsuńA co do wakacji to chyba 90% z nas miało je zrujnowane. Po miesiącach siedzienia w domu, masy ruszyły nad wodę i łono natury (biedne zwierzęta!) U na w UK jest dokładnie to samo. Parkin samochodowy sobie trzeba rezerwować z wyprzedzeniem. Tak więc, Staycation 2020. No cóż, damy radę :) Dobrze, ze są jeszcze robótki...
Bardzo ładna lampka , taki bibelocik z zaklętą w krysztale przeszłością. A co do ludzi, to są jak lemingi w markowej odzieży z dyskontów sportowych , sterowane medialnymi przekazami . Czasy zdartych traperów już dawno minęły i to jest wielka szkoda. Pozostaje mieć nadzieję, że mody szybko przemijają. Pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuńLampa cudowna, szykownie ją ozdobiłaś, ma drugą młodość.
OdpowiedzUsuńOdnośnie gór, trzy lata temu z trudem weszłam na Śnieżkę a na małą kopę wjechałam po raz pierwszy w życiu wyciągiem (dawno się tak nie bałam, tym bardziej, że to antyk). Góry to także moja miłość, choć po zniechęceniu ciągłym wchodzeniem w dzieciństwie na Chojnik, zrezygnowałam z nich do 40 dziestki ale odrobiłam ile się dało. W tym roku chyba coś już w styczniu przeczuwaliśmy, bo zarezerwowaliśmy pobyty na północnym wschodzie. Jak się okazało trafny wybór, bo ludzi było w ilości do zniesienia.
Jeśli chodzi o maseczki, to cały czas w nich chodzę, ustawicznie jestem atakowana obelgami lub co najmniej bardzo dobrymi radami. Za dwa dni idę na pierwszą linię, czyli pracę z małymi dziećmi i to z deficytami sprzężonymi. Strach się bać, bo jak większość w moim wieku mam choroby obniżające odporność. O dziwo moja córka uczy w Japonii i tam nawet przedszkolaki noszą maseczki nawet po 10 godz. Ciekawe, że innej rasie to nie szkodzi?
Zdrowe pozdrówki.
Lampa piękna, abażurek mistrzostwo. Szalenie lubię takie lekkie retro.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam najserdeczniej
Och ! Ta epidemia pokrzyżowała wszystkim plany i zamiary. Człowiek boi się wyjeżdżać. Wyprawa w góry byłaby relaksująca, gdyby nie nagła choroba. Przykro mi.
OdpowiedzUsuńLampeczka wygląda uroczo ! Pozdrawiam :)
Piękna wyszła
OdpowiedzUsuńMuszę powiedzieć ,że od kilku lat śledzę Pani bloga . Bardzo lubię patrzeć na Pani DZIEŁA ( tak specjalnie dużymi ) . Nie wyobrażam sobie ,że mogła by Pani przestać go prowadzić . Bardzo mi imponuje to, że pomimo swojej pracy zawodowej znajduje Pani czas i ochotę na tworzenie taki pięknych rzeczy . Dziękuje ,że chce się Pani podzielić swoimi osiągnięciami . Pozdrawiam serdecznie Elli
OdpowiedzUsuńNaprawdę bardzo fajnie napisano. Jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuńNaprawdę bardzo fajnie napisano. Jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuńW sumie ja również bardzo lubię różnego rodzaj oświetlenie, ale muszę przyznać, że jednak taśmy LED są dla mnie bezkonkurencyjne. Nawet jak czytałam na stronie http://aranzujemy.pl/tasma-led-do-sypialni-jaka-wybrac to właśnie takie oświetlenie doskonale sprawdzi się w sypialni.
OdpowiedzUsuń