Wpis przeniesiony z 27.04.2009r
Zdzisław Beksiński malarz, rzeźbiarz, fotografik i rysownik do 1977r ściśle związany z Sanokiem , miastem do którego mam bardzo blisko. Po jego tragicznej śmierci całe zbiory przeszły na własność Muzeum w Sanoku i tak od 2005r wybierałam się usilnie do ich obejrzenia. Niestety wybierałam się jak sójka za morze, a może stety bo wystawa jego obrazów przyjechała do mnie i nie mogłam jej opuścić. Poniżej jest kilka zdjęć prac Beksińskiego które udało mi się zrobić w Muzeum. Jestem bardzo szczęśliwa że mogłam z bliska je obejrzeć choć nie ukrywam wywołały u mnie sprzeczne uczucia. Mieszkając w dużym mieście pewnie namiętnie błądziłabym po galeriach a tak mam tylko czasami okazję do zasmakowania takiego luksusu jak oglądanie prac z bliska.
Recenzji nie będzie, jako laik nie śmiałabym tego czynić ale moje własne odczucia mogę w skrócie przedstawić. Malarstwo fantastyczne, wizjonerskie, pełne grozy , śmierci i umierania, wręcz katastroficzne czasami, powiedziałabym jak z koszmarów schizofrenika. Przytłaczające ale jednocześnie niesamowite, zwłaszcza to jak Beksiński umiał te wizje namalować, kreski , detale i wprowadzenie koloru w mrok, nie mogłam się nagapić. To trzeba samemu zobaczyć. Oczywiście zdaję sobie sprawę że nie każdego ten rodzaj malarstwa ujmuje ale chciałam się z wami podzielić cząstką duszy niespełnionej artystki .
Jakby ktoś był jednak zainteresowany to podaję link do galerii Zdzisława Beksińskiego ( a czy wiecie że on projektował autobusy w Fabryce Sanockiej?)
A tu składanka zdjęć mojego rodzimego Muzeum, bardzo nowoczesny gmach , nowo otwarty. Jest przepiękny z wewnątrz ale z zewnątrz przypomina olbrzymi bunkier i jego wybudowanie w środku starego miasta wywołało sprzeczne uczucia u mieszkańców.
Oj, klimaty Beksinskiego nie dla mnie, zbyt mroczne.
OdpowiedzUsuń:-((
Kiedyś w bibliotece wybierałam książki a synek się nudził więc mi przeszkadzał (swoje już wybrał) więc zaproponowałam, zeby sobie na miejscu przejrzał albumy o malarstwie i trafiło na Beksińskiego. Uprzedziłam że są mroczne - obejrzał z zainteresowaniem od deski do deski i stwierdził, że wcale sie nie bał ;-) Pozdrawiam Przemyślankę - była Przemyślanka teraz Wrocławianka :-) W muzeum nie byłam ale jak przyjadę kiedyś do rodziny to z pewnością wstąpię.
OdpowiedzUsuńBestyjeczko ja w Przemyślu mieszkam od dwudziestu lat, nie urodziłam się w Przemyślu, natomiast przed przyjazdem do Przemyśla pracowałam i mieszkałam we Wrocławiu, tak to zamieniłyśmy się miejscami.
OdpowiedzUsuńA ja miałam okazję oglądać prace tego pana w sanockim muzeum. I wcale nie wydały mi się mroczne tylko fantastyczne. Wyobraziłam sobie ten dziwny świat, w którym te kolory i kształty uznawane mogły być za normę. Wtedy to nasz kolorowy świat tym mieszkającym tamże wydawałby się zwariowany i mało realny. Tu ma chyba zastosowanie teoria względności. Wszystko więc zależy od tego, co uznamy za normę. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJasmin - uśmiałam się z tej "zamiany" ;-))
OdpowiedzUsuń