Wtorek, nie pada, lecimy na elektryczkę i dojeżdżamy do Szczyrbskiego Jeziora (Strbskie pleso) skąd wychodzimy na szlak wiodący do Popradzkiego Jeziora (Popradzkie pleso), jestem tu już któryś raz ale zawsze się zachwycam tym miejscem, wspaniałe widoki na pobliskie szczyty. To odpowiednik naszego Morskiego Oka. Na zdjęciu widać zakola ścieżki prowadzącej na Przełęcz pod Osterwą, to jeszcze jeden upragniony szlak który chciałabym pokonać, podobno na tej przełęczy otwiera się tatrzański sezam, podobno trudno opanować zmysły od widoków. Może jeszcze kiedyś tam dotrę.
Można okrążyć jezioro i zobaczyć symboliczny Cmentarz pod Osterwą. Ludzie ginęli w Tatrach z różnych przyczyn; z nadmiernej miłości do nich, z niewiedzy i lekkomyślności, czasami w wyniku niesienia pomocy innym. Cmentarz powstał w 1922r dzięki czeskiemu malarzowi i miłośnikowi gór Otakarowi Staflowi. Zbudowano kapliczkę wśród limb, Stafl namalował obraz "Ofiarom gór" i usadowiono dzwon z napisem " Martwym ku pamięci, żywym ku przestrodze". Honorowe miejsce przeznaczono dla Klimka Bachledy, który zasłynął po obu stronach gór jako doskonały przewodnik i ratownik. Są też tabliczki sławnych osób które zginęły w innych górach min. tablica Jerzego Kukuczki.
W schronisku wypiliśmy kawę i wyruszyliśmy na szlak w stronę Koprowego Wierchu przez Wielki Hińczowy Staw . Zaczyna padać deszcz, ale panorama gór wyrazista , idziemy dalej do Żabiego Potoku gdzie szlak rozwidla się, w prawo wiedzie na Rysy. Zaczyna lać jak cholibka, ale widoki coraz to piękniejsze, więc nie poddajemy się tak łatwo, z resztą takich wariatów jak my jest tu więcej.
W dole rozpościera się Dolina Mięguszowiecka, dookoła piękne widoki na szczyty Grani Baszt, przed nami Szatania Dolinka gdzie na wysokości 1923m n.p.m. błyszczy się Mały Staw Hińczowy.
Niestety idziemy w strugach deszczu, przekraczamy kilkakrotnie Hińczowy Potok , mija prawie trzy godziny marszu, prawie nic nie widzimy , strugi deszczu leją się po twarzy, z kurtki spływa rzeka na spodnie. Ścieżka zamienia się w potok.
Wyglądam okropnie, co? decydujemy się na powrót, choć z żalem ale jeszcze trzy godziny musimy schodzić, i nie jestem pewna czy buty wytrzymają tyle wilgoci, do tej pory są suche i kurtka jest nieprzemakalna. Dezerteruje, właśnie rano wypiłam ostatnią tabletkę antybiotyku a Misiek ma temperaturę ( rozbierał się wczoraj z mokrej koszulki na szczycie i chyba go przewiało), ja jako nimfa wodna i zwariowana na punkcie gór pewnie podreptałabym dalej ale szkoda mi Miśka który i tak dla mnie poświęca się nie opuszczając mnie w moim wariactwie. Cieszę się jednak że pomimo deszczu mogłam nacieszyć oko górami, oddycham całą piersią, czuję się taka silna, powietrze górskie stawia mnie na nogi. Czas wracać.
Ostatnie zdjęcie może być inspiracją do zakątka ogrodu o ile ktoś ten ogród posiada, ja na pewno chciałabym taki zakątek mieć, przypominałby mi o moich kochanych górach, które nie zawsze są łaskawe ale zawsze są piękne.
Czuję niedosyt, ale to znaczy że będę tęsknić za szlakami, chcę ciągle jeszcze napawać się wiatrem, mgłą, widokami szczytów i grani, pochylać się nad roślinkami i wodą nad potokiem, chcę jeszcze. A to znaczy że ciągle mam marzenia.................
Czuję niedosyt, ale to znaczy że będę tęsknić za szlakami, chcę ciągle jeszcze napawać się wiatrem, mgłą, widokami szczytów i grani, pochylać się nad roślinkami i wodą nad potokiem, chcę jeszcze. A to znaczy że ciągle mam marzenia.................
widzę że spędzasz wakacje w bliskich moim sercu górach!!!niech wiatr cie smaga i słońce z bliska ogrzewa!Piękne widoczki pozdrawiam wakacyjnie:)
OdpowiedzUsuńKolejna, piękna opowieść wzbogacona cudnymi zdjęciami...Tym i poprzednim postem sprawiłaś, że bardzo zatęskiniłam za górami...w tym roku ominęła mnie ta przyjemność.
OdpowiedzUsuńZdjęcia dokładnie oddają to co opisujesz, choć na chwilke znalazłam się w górach razem z Tobą:)
OdpowiedzUsuń