Nie wiem jak wy ale ja zamiast sprzątać i kończyć lakierować jajka, wynajduję sobie coraz to ciekawsze zajęcia odsuwając to co powinnam zrobić w pierwszej kolejności. Zrobiłam małe rameczki na zdjęcia dla moich dziecków na ich zamówienie, niestety nie dowiedziałam się jakie one mają być, zrobiłam takie jakie mi przyszły do głowy, wiedząc tylko że mają śliwkową ścianę a mnie i tak fiolet trzyma się głowy, są więc rameczki retro.
Receptariusz
wziąć rameczki za parę groszy
łyżeczkę primera lub białej farby akrylowej i pomalować rameczkę
wyciąć z serwetki dwa paski 4,5 cm szerokie i przykleić na ramki, przycinając na skos na rogach ramki
wziąć łyżkę lakieru aksamitnego Touchme i położyć trzy warstwy
nasz produkt dekorujemy dowolnie, w przepisie patrz poniżej
mały szablon przyłożyć do ramki i posmarować pastą bądź szpachlą , wystarczy jedna łyżeczka
po wystygnięciu pasty malujemy np.starym złotem, lub czym kto chce
Rameczki gotowe do spożycia tzn. można włożyć w nie zdjęcia
Miłej zabawy
Fiolet w miszmasz, fiolet który mnie nie opuszcza, fiolet który mocno się we mnie zakorzenił, fiolet który chyba niedługo znajdzie miejsce na mojej ścianie, chyba że odwidzi mi się.
Pozdrawiam cieplutko wszystkich mnie odwiedzających.
Masz złote ręce i wspaniale pomysły!
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Ci tych umiejętności!
Kolor fioletowy jest również moim ulubionym, zwlaszcza w odcieniu lawendy. Jak zdecydyjesz sie pomalowac sciany na fiolet to bardzo prosze o fotki, mnie tez kusi zmiana koloru w pokoju:)
Pozdrawiam i życzę słonecznego popołudnia,
Virginia
Świetne rameczki! I reszta w fioletach też mniam! :)
OdpowiedzUsuńMnie fiolet też nie opuszcza... Nie mówię nawet jaka jest teoria o fioletach, paniach w pewnym wieku i psychice... ;) A niech tam! ja go kocham!
No proszę, świetny pomysł na rameczki. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTwoja glowa pelna jest pomyslow.
OdpowiedzUsuńRamki pieknie wyszly.
Pozdrawiam
Fiolety to ja kocham,ponieważ kojarzą mi się z bzem,który uwielbiam.Rameczki śliczne a ptasiorek z poprzedniego wpisu odlotowy:)
OdpowiedzUsuńMiłego dnia:)))
Fiolet, sliwka i biskupi to przeciez "krzyk sezonu", jak widac nadaja sie nie tylko na ubrania ale i na ramki, sliczne :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładne i w dodatku z przepisem, super! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Bardzo elegancko wyglądają rameczki! :)
OdpowiedzUsuńciekawe serwetki :)
Według tak przygotowanej recepty tylko tak śliczne, delikatne rameczki mogą wyjść.
OdpowiedzUsuńBardzo stylowe, są takie łądne, że właściwie już nic w nie wkładać nie trzeba ;).
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł.
OdpowiedzUsuńRamki urocze
Ślicznie dziękuję.
OdpowiedzUsuńBardzo ładne te ramki, takie delikatne i eleganckie. Śliczny odcień fioletu...
OdpowiedzUsuńCoś jest w tym fiolecie.Też to mam.A na razie tylko sufit, pojedyncze ściany i dodatki.Boję się więcej,żeby nie przeładować.
OdpowiedzUsuńRameczki sliczne.A co do fioletu to tez jestem jego fanka.pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńod dłuższego czasu podgladam twoje dzieła i dzieś postanowiłam pochwalić!!!ładne rameczki, ja tez mam sentyment do rameczek. Dobrze mi sie czyta twojego bloga tak więc zostaję, co Ty na to mogę...? pozdrawiam serdecznie aga
OdpowiedzUsuńAga jesteś zawsze mile widziana , wpadaj na kawkę kiedy tylko będziesz chciała.
OdpowiedzUsuńPiękne rameczki :) ja narazie czyszcze i doprowadzam do użyteczności te co mam. W następnej kolejności leży pare do przerobienia.
OdpowiedzUsuńPozdr An